Ej! Uspokójcie się!! Słyszycie?!! Przestańcie!! Ale już!!-Zelena próbowała zapanować nad ich wybuchającym z ciał testosteronu.
"Błagam... co ma być za błazenada. Nie pozwolę by ten August namieszał mojej córce w głowie"?-myślała Cora w ciele Ruby.
Zelena weszła między bijących się o jej względy mężczyzn. Była zła faktem iż obaj ignorują jej wrzaski i wciąż się okładają pięściami. Dzięki temu jej ciało dostało zastrzyk adrenaliny i miała na tyle siły by odepchnąć Augusta od Hadesa. Patrzyła na tego drugiego takim wzrokiem jakby miała go zaraz zabić. Wtedy Cora wykorzystała idealny moment i zamieniła niebieskookiego z powrotem w chłopca.
- Co Ty robisz? Miałeś się zmienić. Tak to robisz? Przeproś go. Au
...gdzie on jest?! Z nim też mam do pogadania.- odparła naburmuszona.
Chyba nie znasz go aż tak dobrze moja droga. - stwierdził bóg.
Co masz na myśli?
Stał się chłopcem. Więc wybór jest prosty.- uśmiechnął się swoim zwycięstwem.
- Nie pochlebiaj sobie. Pomogła Pinocchiowi i odwiozła chłopca do Geppetta, zostawiając tym samym ,,wmurowanego" w ziemię Hadesa.
"Jak mogła mnie tak potraktować? Znowu udaje niedostępna. Więc będę musiał się trochę postarać. Dla niej wszystko."
-Co się stało z moim synem?- spytał zaniepokojony staruszek.
-Nie mam pojęcia. Powstrzymywałam takiego jednego przed bijatyką z Augustem i... nagle tak się zmienił.- relacjonowała rudowłosa.
-Dziękuję, że ocaliłaś moje dziecko.- powiedział.
- Nie ma sprawy. Nie krzywdzę już ludzi. Teraz pomagam.
Wróciła do domu. By ochłonąć zrobiła sobie kąpiel z bąbelkami.
Hades wciąż próbował odzyskać zaufanie Zeleny. Aż w końcu się udało. Ale tym razem byli naprawdę szczęśliwi i szczerzy względem siebie.
W tym samym czasie w Nowym Yorku. Lucy przychodzi ze szkoły. Jest smutna ale nie chce tego dać po sobie poznać.
Hej, hej, hej. A Panienka dokąd się wybiera bez wcześniejszego przepytania?
Oj tato. Daj spokój dobrze? Jestem zmęczona.- zbyła Henryego, jego jedyna córka.
-Coś mi jednak mówi, że nie jesteś zmęczona tylko smutna. No to słucham. Powiedz tacie co się dzieje?
Dobra. Wygrałeś. :/ jestem smutna bo nie chcę tu mieszkać. Wolę wrócić do Storybrooke. Tam chociaż wszyscy mnie rozumieją. Dogadywałam się z innymi... A tutaj? Traktują mnie jakbym była inna.- wyżaliła się Lucy.
-Ktoś Tobie dokucza księżniczko Ty moja?
-Tak. Wszyscy.- przyznała dziewczynka.
No nie może być. Ale ja wiem co zrobić. Porozmawiać z Twoim dziadkiem. On przyjedzie i przemówi Twoim kolegom do rozsądku.
-Tato ale dziadek Rumpel nie żyje. -Wiem. Ale jest jeszcze Robin.
-Robin? Robin Hood? Myślałam, że nie żyje. Pokonał przeciwności losu, a wiesz dlaczego?
-Bo miłość jest silniejsza od zła?
-Właśnie.
***Po rozmowie z Lucy, Henry od razu zadzwonił do swojego przyszłego ojczyma i wyjaśnił mu jaka jest sprawa. Robin był kolejnego dnia. Ale nie przyjechał sam wziął ze sobą Rolanda. Kiedy łucznik uczył kolegów dziewczynki szacunku, ona i dziesieciolatek wspólnie się bawili. Następnie gdy wszystko było już jasne wrócili do domu. Robin z Henrym udali się na pogawędkę.
- Co tam u mamy?
- W porządku chociaż wydaje się smutna. Mam wrażenie, że to przeze mnie kiedy rozmawiamy na temat dzieci. -stwierdził Locksley.
-A to bardzo możliwe. Może żałować swojego ,,buntu" przed matką.-wyjaśnił mężczyzna.
-Nie rozumiem.
-Kiedyś kiedy Cora dowiedziała się o przeznaczonemu mamie mężczyźnie czyli o Tobie... uknuła intrygę. Ktoś się pod Ciebie podszył. A wszystko po to by Regina miała potomka. Ale zrobiła matce na złość i wypiła eliksir, który sprawił, że nie będzie w ciąży. Lecz jest wyjątek.
Henry otworzył księgę, która została przekazana Lucy. W tej książce jest opowieść o Śnieżce, która wypija ten sam eliksir co mama podany przez króla George'a. Jednak istnieje na to lekarstwo - woda z Jeziora Nostos.
-Czekaj. To jest jezioro, którego pilnowała Syrena?
-Tak. Mam ten eliksir. Dzięki Henry.
*** Nie chcąc nadużyć gościnności Henryego Robin postanowił wrócić. Kolejnego dnia jego syn jechał na 5- dniową wycieczkę. Oczywiście Regina zatroszczyła się by wszystko miał - spakowała Rolanda. Kiedy wreszcie zostali sami, Robin zrobił romantyczną kolację, wlewając niepozornie antidotum na eliksir bezpłodności do kieliszka ukochanej. Po wspólnie zjedzonej kolacji poszli trochę pogrzeszyć co w sumie przyczyniło się do powiększenia rodziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz