Cora dowiadując się o radosnej nowinie Reginy znowu przygotowała się na przyspieszony poród. Kiedy tylko ciemnowłosa czuła, że coś się dzieje zadzwoniła do Ashley czy mogłaby zająć się chłopcami. Rozmówczyni zgodziła się, a kobieta zaczęła szykować się do szpitala. Kiedy tylko tam dotarła, zaczęła się zastanawiać dlaczego nie jest jej dane pochodzić w ciąży. Od razu była przyjęta. Ponieważ tym razem była w bliźniaczej ciąży trzeba było przeprowadzić cesarskie cięcie. Położna, która była przy tym wydarzeniu, aż się wzruszyła. Malutkie dziewczynki trzymały się za rączki. Jedna przez drugą płakała. Tym razem nie było wcale aż tak łatwo. Ani z karmieniem... A o wyjściu to już nawet nie myślała. Poinformowano kobietę wcześniej, że po zabiegu musi zostać na obserwację. Lekarz w tym czasie badał czy są zdrowe. Od razu także dziewczynki zostały zaszczepione. Następnie Regina powoli szła by nakarmić swoje małe pociechy. Podziwiała je obie. Była dumna ze swojej całej rodziny. Kilka dni później wraz z córeczkami wyszła do domu.
-Dzień dobry. :)
- Mama! Możemy zobaczyć?-spytał podekscytowany Daniel.
- Tak. Tylko proszę nie krzycz. Dopiero zasnęły. Pani Burmistrz przy córeczkami szybko zgubiła swoją wagę. Dziewczynki rozwijały się prawidłowo. Najchętniej to by chciały już wszystko robić. Ale musiały się też uczyć cierpliwości. Z wyglądu obie wyglądały identycznie. Ale było coś co je odróżniało. Jedna rzecz, która nie była widoczna. A mianowicie znamię. Jedna z dziewczynek gdy raczkowała uderzyła się o poręcz w rączkę( dokładniej na nadgarstku.) Wystraszyła się i zaczęła płakać. Regina wzięła córeczkę i delikatnie opatrzyła ranę. Gdy tkanka się zregenerowała, zostało znamię po tym wypadku. Wyglądało jak lilia biała. Druga z dziewczynek miała znamię w kształcie myszki na brzuszku. Tym razem to nie było, żadne zranienie. Po prostu... z tym się urodziła. Dla Pani Burmistrz rodzina była całym światem. Nikogo nie faworyzowała. Wraz z Robinem wychowywali razem swoje pociechy. Bardzo kochali swoje dzieci.
Cora nadal w postaci Ruby przyszła poznać dziewczynki.
"Są nawet dwie. Tym razem się uda. Regina znowu mnie zawiodła. Zamiast postawić na siebie, ufa najbliższym. Ale jeszcze mam szansę z nimi."
Są takie słodkie.
I hałaśliwe. Nie wiem czy robią to specjalnie, ale gdy coś jest nie tak od razu obie płaczą. To chyba ta sławną więź bliźniąt. -zażartowała Pani Burmistrz.
- Potrzebujesz coś? Bo muszę już lecieć. Granny's pewnie pęka w szwach. Do zobaczenia.
- Nie. Wszystko mamy. Dziękuję. Pa.
***Z czasem dziewczynki nauczyły się najpotrzebniejszych rzeczy, także i urosły. Zawsze co by się nie działo trzymały się razem. Owszem zdarzały się pomiędzy nimi kłótnie, ale szybko się godziły. Lubily także trochę psocić się braciom.
-Cześć ciociu- Przywitała się Robin. --Dobra młoda. Nie daj sobie wejść na głowę. Ta gromadka potrafi dać w kość.
-Tato dam sobie radę. Spokojnie. Możecie jechać na te kilka dni.
Dzieci z Robin bawiły się wyśmienicie. Bardzo ją lubiły.
-Wszyscy gotowi? Idziemy w jedno miejsce.
-A gdzie spytała Tori?
-Zaraz zobaczycie.
Cały dzień spędzili w krainie trampolin. Wszyscy sie świetnie bawili. Dlatego wrócili tacy zmęczeni. I nawet dziewczynki padły dość szybko- co w ich przypadku jest cudem.
Kolejnego dnia Robin zabrała dzieci do Aquaparku.
Lilly wolała wyjść na dwór i się poopalać. Tak na prawdę bała się wody.
- Nie idziesz?- zapytała Tori.
- Nie. Ja...
-Wiem. Boisz się wody.
- Tak.
-Nie martw się. Nie będę Cię namawiać. Po czym poszla do reszty i wepchnęła Rolanda i Daniela do wody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz