wtorek, 6 września 2016

Rozdział VIII ,,Najgorszy błąd??"






Po złożonych zeznaniach z niedoszłego, nocnego zamachu na moje życie w mieszkaniu zostałam ja Castle, Kevin oraz Javier. Chłopacy poprosili Ricka na stronę.
-Hej stary. Wiem, że to nie jest najlepszy moment na takie pytania… Ale jak to się stało??- zaczął Esposito.
- Zależy o co Wam chodzi.- odpowiedział mój partner.
-Jak to o co?? O Ciebie i Beckett.- wtrącił Ryan.
-Nic się między  nami nie wydarzyło.. Niestety.- stwierdził zasmucony pisarz.
-Rozumiemy.- odparli obaj policjanci.
- Sprawdzę co u Kate. Widzimy się rano.- pożegnał się autor bestsellerów.

                                                                  ***********
Rano udałam się do pracy. Starałam się być twarda.
-,,Jak zwykle.  Jestem Kate i muszę zawsze być twarda”- myślałam w ciszy i spokoju kiedy nagle poczułam ten sam ciepły i troskliwy dotyk Castle’a oraz zapach jego skóry. 
- Wszystko ok.??- zapytał zatroskany szatyn.
- Bywało lepiej- odpowiedziałam zgodnie z prawdą czując, że nie chcę się zwierzać z moich odczuć.
-Kate. Proszę pozwól sobie pomóc. Nie jesteś sama jeśli chodzi o tą sprawę. Masz mnie. Zawsze będę przy Tobie.- przyznał Castle.
-Rick proszę. Nie utrudniaj tego…- rzekłam wychodząc z biura i udając się do szefa.
-Detektyw Beckett. Właśnie chciałem Panią widzieć- rzekł wysoki afroamerykanin.
-Wszystko  w porządku?? Słyszałem o Pani wczorajszym wypadku.- zapytał z troską w głosie.
-Tak wszystko jest dobrze. Chciałabym prosić o kilka dni wolnego.- powiedziałam.
-Dobrze. Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. – odparł kapitan Montgomery.
- Dziękuję. Będę pamiętała.- pożegnałam się z kapitanem po czym udałam się do drzwi windy. Nie chciałam, żegnać się z Javierem, Lanie oraz Kevinem, ponieważ w każdej chwili mogłam natknąć się na niego… kiedyś dziecinnego i rozwydrzonego mężczyznę, który zachowywał się jak dzieciak.
,, Dlaczego on to robi?? Dlaczego się zmienił??”- myślałam wracając do domu.
Kiedy weszłam do środka przytulnego mieszkanka poczułam wibracje. Wyjęłam telefon patrząc na wyświetlacz. To był on. Castle. Przez chwilę wahałam się czy odebrać. W końcu anulowałam połączenie. Dobrze wiedziałam co było powodem mojego urlopu. A może raczej powinnam powiedzieć  kto. Dobrze wiedziałam, że potrzebuję samotności bez niego… Bez Castle’a. Obwiniałam się, że zeszłej nocy pozwoliłam mu się tak do siebie zbliżyć… i tego co mu wyznałam 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz