Z zamyślenia wyrwał mnie telefon.
-Beckett. Słucham??- odebrałam.
-Mam kilka informacji o NN.- rzekł kobiecy głos.
-Lanie?? Pracujesz w prosektorium??- spytałam zdziwiona.
-Kate?? Jesteś tą nową detektyw?? Jaki ten świat mały- zdziwiła się moja przyjaciółka.
-Zaczekaj. Zaraz będę.- powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
- Beckett zapraszam do mnie- powiedział szef gdy tylko wyszłam z sali przesłuchań.
-Tak Ser??- spytałam.
- Miałaś już to szczęście poznać Ricka Castle'a.- zaczął kapitan Chce nam pomóc w śledztwie.- dodał.
- Rozumiem- rzekłam spoglądając na szatyna.
- Gdzie szłaś gdy Cię poprosiłem do siebie??- zapytał mój przełożony.
-Do prosektorium. Lanie coś znalazła.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Na co czekasz?? Masz zadanie do wykonania Rick.- zachęcił pisarza ciemnoskóry.
- Już idę.- rzucił mój upierdliwy ,,partner".Hey!! Zaczekaj. Kate!!- krzyknął za mną.
- Po pierwsze dla Ciebie detektyw Beckett. Po drugie jeśli chcesz mnie dogonić to się pośpiesz.-skarciłam go.
-A po trzecie??-spytał zatrzymując windę i zbliżając się do mnie.
- Hey!! Co Ty robisz??- krzyknęłam, odsuwając się.
-Co Ty taka niedostępna??- spytał.
-
Niedostępna??!! Chcesz mnie podrywać w miejscu pracy?? Po za tym nie
chcę być jedną z wielu. Mimo wszystko mam uczucia i nie jestem żadną
zabawką!!!!- wykrzyczałam.
Rick się odsunął.
"Chyba byłam zbyt ostra"- pomyślałam.
Z mojego zamyślenia wyciągnął mnie dźwięk windy, który oznajmiał, że jesteśmy na miejscu.
Do prosektorium weszliśmy w milczeniu.
-Co masz dla mnie Lanie??-spytałam.
-Została zadźgana nożem. Trzy ukłucia. Ostatni był śmiertelny. Nadal nie wiemy- zaczęła
-To Sara Bryan. Koleżanka mamy- przerwałam przyjaciółce.
-Jesteś tego pewna??- zapytała Lanie.
-Tak. To jest ona- potwierdziłam. Dasz mi chwilę??- zapytałam po czym wyszłam.
-Co jej jest??-zapytał z troską w głosie Rick.
-Richard Castle?? Co Ty tu robisz??- uświadamiając sobie jego obecność.
-Tak to ja. Cóż... Co ja tu robię??Pomagam policji. Lepszy dzień :)- zażartował. A tak poważnie...co jej jest??- dodał z powagą.
-
Nie mogę Ci powiedzieć bo poleje się krew. Po za tym to sprawa
prywatna, a Kate nie lubi rozgłaszać swojego życia prywatnego.-zbyła
celebryta. Przykro mi- rzekła Lanie gdy wróciłam.
- Rozwiążmy tą sprawę i tyle- odpowiedziałam smutnym tonem.
*************
Wychodząc z prosektorium poczułam wibracje.
-Beckett- odebrałam.
-Tu Esposito. Znalazłem naszego podejrzanego.
- To super. W końcu jakaś dobra wiadomość.
- Jadę już z nim na posterunek.
**************
W pokoju przesłuchań. Musiałam przyglądać się z sali konferencyjnej. Obserwowałam podejrzanego przez lustro weneckie.
-Hey. Chcesz kawę??- spytał Rick.
-Nie
dziękuję. Jedyne czego chcę to znaleźć zabójcę koleżanki mamy i końca
sprawy. Ale na to się nie zapowiada.- odpowiedziałam.
-Hey. Nie martw się. Będzie dobrze.- pocieszał mnie.
-Nie. Nic nie będzie dobrze. My nic nie mamy. A moja...-przerwałam.
-A Twoja??...-nalegał Castle.
- Nie ważne.- zakończyłam.
-Mam pytanie. Mogę??-spytał
-Od kiedy pytasz o pozwolenie??-zironizowałam.
-Co się stało, że wtedy wyszłaś??
-Castle... Proszę Cię. Nie chcę o tym rozmawiać- powiedziałam zgodnie z prawdą.
W
czasie gdy Castle nalegał bym opowiedziała o swojej życiowej tragedii
Esposito i Ryan przesłuchali podejrzanego. Jego alibi potwierdziło się. A
my znowu nie mieliśmy żadnego śladu.
-Detektyw Beckett pozwoli Pani??- zawołał mnie szef.
-Tak.- odrzekłam wychodząc z biura.
-Idź do domu.- nakazał ciemnoskóry.
-Ale dlaczego??-zapytałam zdziwiona.
-Wiesz dlaczego. Bo ta sprawa ma związek z Tobą.- wyjaśnił. Jak się trzymasz??- dodał.
- Próbuję o tym nie myśleć. Chcę rozwiązać sprawę.-rzekłam.
-Kate. Idź do domu.- martwił się kapitan.
Wsiadając
do windy czułam, że wszystkich zawiodłam. Zawiodłam mamę, tatę, Mike'a.
Czułam się strasznie. Wróciłam do domu. Usiadłam na kanapie. Otworzyłam
raport o śmierci Sary.
Cały wieczór myślałam o tym co się stało.
Wtedy właśnie zapragnęłam zemsty. Następnego dnia udałam się do pracy i
szukałam w aktach czegoś co mogłam pominąć. I znalazłam. Na ciele
przyjaciółki mamy były odciski palców. Zapewne mordercy. Wiedziałam że
muszę go znaleźć, nie dla siebie lecz dla mamy i Sary.
"Morderca nie może być na wolności. Musi zapłacić za to co zrobił" - pomyślałam.