środa, 5 sierpnia 2020

Rozdział 6

Po raz kolejny pragnę zadedykować ten rozdział mojemu Przyjacielowi T  za pomoc w napisaniu tego rozdziału oraz motywację do dalszego pisania!! 
Druga dedykacja wędruje do Rose, mojej wielkiej fanki nr. 1 za motywację do pisania oraz za to, że wymusiła na mnie dalsze pisanie. 
Dziękuję koooochani. 
Jesteście wielcy 💪💪💪💪.  I kociam Was ❤❤❤❤


Z okazji jutrzejszego obiadu następca tronu wraz ze swoją ,,dziewczyną" wybrali się na myjnię czarnym Chevroletem. W końcu trzeba zrobić wrażenie na przyszłych teściach. A z brudnym autem będzie to niemożliwe. 
Pomogę mu.  Wtedy będzie milszy.  A jeśli zgubi czujność wrócę do domu i ucieknę. - pomyślała po czym wysiadła z samochodu i również zaczęła go myć.  
-Na taką wyjątkową okazję Chevrolet też musi dobrze wyglądać- rzekł Luke. 
-Masz rację- odpowiedziała tylko kobieta.
 - Rozumiem Twą małomówność. Źle postąpiłem na początku, jednak zrehabilituję się.- rzekł pełen wyrzutów sumienia. 
- Nie musisz. Nie wszystko da się naprawić. -przyznała Allison. 
- Da się... Udowodnię to- nie dawał za wygraną. 
-Kolejnym zastraszaniem? -uniosła prawą brew patrząc na swojego oprawcę.
- Będę szczery... Ja też mam nadzieję, że nie będzie zastraszania- rzekł patrząc prosto w oczy ,,ukochanej".
-Pfff- prychnęła. 
Nastała cisza. Allison bała się dalej ciągnąć tą rozmowę by nie sprowokować gwałciciela. Poza tym snuła plan ucieczki. 
Na pewno nie wie gdzie mieszkają moi rodzice. Pojadę do nich i tam się ukryję. 
Luke także się nie odzywał. Na pewno zabolały go słowa dziewczyny, jednak nie chciał dać po sobie tego poznać. 
Dam jej dzisiaj spokój.  -myślał mężczyzna. 
Po dokładnym wypielęgnowaniu auta wrócili do bogatej willi.  Wysiadając następca tronu rzekł:
- Dzięki za pomoc w myciu auta...
-Drobiazg- usłyszał z ust Ally. 
Po czym udał się do środka by iść wprost pod drzwi swojej sypialni. 
- Muszę przemyśleć parę rzeczy...-zatrzymał się by to oznajmić.
-Mogę zatem wrócić do domu?-spytała kobieta chcąc wdrożyć swój plan. 
- Uznajmy, że pozwalam się Tobie zobaczyć z rodzicami, jednak wiedz... Mam oczy i uszy szeroko otwarte. - ostrzegł mężczyzna. 
-A jeżeli będę coś kombinować to co?- syknęła. 
- Uwierz mi, nie będziesz.- powiedział po czym puścił oczko w jej stronę. 
Następnie wszedł do domu. Wtedy Allison udała się do domu. Gdy tylko weszła do swojego mieszkania, od razu zaczęła pakować rzeczy. Po krótkiej chwili była już gotowa. Udała się na dworzec. Następnie szczęśliwa udaną ucieczką pojechała pociągiem do swoich rodziców. Dojechała późno w nocy na miejsce. Rano postanowiła powiedzieć rodzicom prawdę odnośnie mężczyzny.
 
*****
Kolejny dzień rano. 
-Dzień dobry. Chciałabym z Wami porozmawiać. -Zaczęła po czym zamilkła układając wszystko w głowie. 
Nagle podjechał pod posesję czarny Chevrolet. 
O nie. To nie może być prawda. Ale ma wyczucie czasu. Co on w ogóle tu robi? -myślała pełna obaw kobieta. 
Tata wyszedł przed bramę i zapytał:
-Kim pan jest? Dlaczego pan trzyma taką ilość kwiatów w dłoni? Do kogo pan przyszedł? - pytał mężczyzna w średnim wieku. 
-Są dla Allison i Pańskiej żony. Jestem Luke, jej narzeczony. W sumie przyszły narzeczony jeżeli Państwo się zgodzicie oddać rękę pańskiej córki. 
Tata był zmieszany, a mama mocno zdziwiona. 
Co on wyczynia? Proszę. Nie dajcie się na to nabrać. Nie chcę być żoną takiego tyrana - zacisnęła rękę w kamień trzymając w niej szklankę. Pod wpływem siły szkło pękło wbijając się zestresowanej kobiecie w rękę. Patrzyła jak na dłoni pojawia się krew. W tej chwili po prostu chciała umrzeć. 
- Ally, co tu się dzieje? - pyta mama.
Luke w tej chwili smutno i ze zgrozą patrzy na Allison. 
-P...przepraszam mamo. Upadła mi szklanka i... wbiła mi się w rękę.- skłamała. 
- Pomogę. Wiem jak się z tym postępuje. To może być poważne.- rzekł Luke. 
Allison panicznie patrzyła na rodziców chcąc pokazać, że coś jest nie tak. Ale ich już nie było.
- Musimy pozbyć się tych ran. Nie chcę, aby dlonie mej księżniczki ucierpiały... - rzekł tak troszkę smutnawo. 
-To Twoja wina. Nie zapominaj o tym. - syknęła. 
- To nie ja stłukłem szklankę w Twej dłoni. Wypraszam sobie. I chodźmy wreszcie zmyć rany. -rzekł wyraźnie zdenerwowany. 
- Ale to Ty do tego doprowadziłeś.  I nie dotykaj mnie. Powiem im prawdę to zaraz Cię tu nie będzie.- zagroziła kobieta. 
- Księżniczko, słuchaj mnie, bo będę musiał...- przerwał by się uspokoić. 
-No co? Znowu mnie zgwałcić?
Luke groźnie patrzył i lekko ze zrezygnowaniem...
- Zacznijmy od tego, że mam zawsze to co bądź kogo chcę. Wspominałem Tobie o mym ojcu...
- Za to ja nie chcę Ciebie. Wyjdź stąd i daj spokój mi i mojej rodz...- zrobiło się słabo Ally. Po czym delikatnie osunęła na podłogę.
- Za dużo utraty krwi... - rzekł pod nosem Luke. - Trzymam Cię. Idę z Tobą natychmiast do łazienki. -
Weszli i książę zaczął szukać apteczki. Znalazł bandaże, wodę utlenioną i waciki.
Allison w tym czasie zaczęła także wymiotować.
Luke ustawił ją nad sedesem, by nie musiała później sprzątać. 
-O co Ci chodzi? Narobiłeś mi samych problemów.- powiedziała gdy tylko skończyła. Daj mi umrzeć!! -dodała a z jej oczu pociekły łzy. 
- Nie! Nie pozwolę Tobie umrzeć! 
-Nienawidzę Cię!!- wybucha kobieta, jeszcze bardziej płacząc. 
-Pamiętaj, że jesteśmy w domu Twoich rodziców. Raczej nie chcemy by im się coś stało, prawda?-rzekł patrząc na dziewczynę. 
Cholera. Ona zrobiła to specjalnie. Chce się przeze mnie zabić. - stwierdził w myślach, mając jeszcze większe wyrzuty sumienia.  
- Ally! A ja Cię kocham! - rzekł głośno, lecz smutno.
-Kochasz? Gdyby tak było byś mnie nie krzywdził... I nie groził śmiercią moich rodziców.
- Już Cię opatrzyłem. Ale widać po Tobie, że wciąż jest Tobie słabo. 
Allison podkurczyła nogi pod brzuch, bojąc się, że brutalny książę po jej objawach odkryje co powoduje utraty przytomności oraz nudności.
- Czy coś się dzieje? - pyta.
- Nie- skłamała, patrząc w podłogę chowając swój brzuch rękoma. 
-Widzę, że ktoś tu kłamie- mówi po czym podchodzi bliżej. Przygląda się ułożeniu jej dłoni na brzuchu. 
Coś tu nie gra... - pomyślał Luke
-Czekaj. Nudności. Utraty przytomności... Twoja nagła ochrona brzucha. Jesteś w ciąży?- spytał dokładnie obserwując kobietę.
- Daj mi spokój!!-wykrzyczała. 
-Tak łatwo się nie poddam. -powiedział po czym wyszedł. To co zrobił  wstrząsnęło dziewczyną.  Wrócił z testami ciążowymi.
Spojrzała na pudełko. 
-Po co mi to?- spytała. 
-Wy chyba wiecie lepiej.- odparł po czym wziął jedno z pudełek i zaczął czytać instrukcję.
- ... Daj mi to, tylko wyjdź- powiedziała. 
Nie wierzę. Czy on naprawdę po pierwsze kupił 5 testów ciążowych, po drugie chciał czytać instrukcję obsługi tego testu?!! Co ja mam teraz zrobić? Może wyjść, że jestem w ciąży. - myślała
Zrobiła potrzebne czynności, po czym czekała na wynik. 
-O ku*wa, potwierdziło się...- zaklnęła cicho. 
Po chwili do łazienki wszedł Luke. Ally ukrywała łzy. W tej samej chwili książę nachyla się nad ,,ukochaną". 
- Dlaczego płaczesz? - zapytał z troską w głosie.
-Zniszczyłeś mi życie!!- wybuchła płaczem pokazując mężczyźnie test. 
Chwilowo zaniemówił , po czym rzekł:
-Jako ojciec zapewnię Wam wszystko. Teraz to już musisz się zgodzić by zostać moją żoną.  Nie pozwolę Tobie samej wychowywać dziecka.
Po czym delikatnie ale stanowczo podniósł swoją,,narzeczoną" i pomógł przyjść do reszty domowników.  
-Mam na imię Luke. Jestem chłopakiem Allison.  Przyjechałem by Państwa poznać i... poprosić Was o rękę Waszej córki. - odważył się książę. 
Rodzice wciąż byli w szoku. Jednak od razu się zgodzili. 
Mężczyzna uklęknął i poprosił Ally by została jego żoną.  
W jej głowie pojawił się jego głos, grożący jakiś czas temu, że ma być grzeczna,  bo wtedy jej rodzice ucierpią. Dlatego przyjęła oświadczyny Luke'a.

5 komentarzy:

  1. Ten rozdział ma w sobie powera.
    Pisz dalej. Warto.
    Dziękuję za dedykację.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję.
      Będę pisać. Dzięki Wam moim czytelnikom. Oraz w realnym życiu także przyjaciołom.
      Nie ma sprawy:)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Co za emocje! Końcówka mocna czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że wciąż jesteś zaciekawiona. Pozdrawiam

      Usuń