Dedykuję ten rozdział Tomkowi i Natanowi za wspieranie mnie w czasie pisania oraz pomaganie w wymyślaniu dalszej scenerii.
Dziękuję Wam! ❤❤❤❤❤
-Jestem za.- zgodziły się nastolatki.
Reszta dnia w szkole minęła dzieciom dość szybko i nudno. Wrócili do domu. Zjedli obiad. Usiedli do lekcji. Później została tylko kąpiel i spać.
Kolejnego dnia w czasie drogi do szkoły.
- Wszystko w porządku? Zawsze jesteś taka rozmowna, a teraz cisza jak makiem zasiał. -dopytywała Lucia.
-Myślę nad miejscem. - odpowiedziała rozmówczyni.
-Na co? -kontynuowała rozmowę.
-Na tatuaż. - wyznała Liliana.
-Drugi? Zwariowałaś? Tego jednego nie mogłam przeboleć. Nigdy więcej. - wzdrygnęła się na samą myśl Luc.
-Dzięki za pomoc- powiedziała z sarkazmem. Chociaż proszę kryj mnie po szkole. -poprosiła.
- To mogę zrobić. - przyznała.
Lekcje skończyły się szybciej niż było planowane z powodów rady dla ostatnich klas.
- To może po prostu pójdziesz ze mną? By nie było, że Ty wróciłaś, a ja nie. Bo wtedy to będzie dziwne. - rzekła Lil.
- W porządku. Jak będzie Cię bolało to po prostu będę trzymać Twoją rękę. - wyznała. Wybrałaś już miejsce?- spytała.
- Dziękuję. Tak. Na żebrach. Stanik zasłoni. - odpowiedziała nastawiona na kolejny tatuaż nastolatka.
Weszły do studia. Przywitały się, a następnie dziewczyna wszystko wyjaśniła. I w ten oto sposób na ciele Liliany pojawił się nowy nabytek:
-Podziwiam Cię. Czułam jak ściskasz moją rękę... a mimo to nie chciałaś skończyć. - przyznała Lucia.
-Od dawna podobał mi się ten wzór. Poza tym wiesz, że jestem psią mamą. I ten tatuaż jest dla mnie idealny- powiedziała.
W czasie obiadu atmosfera była jakaś dziwna. Nagle Allison zabrała głos:
-Mogę wiedzieć gdzie byłyście skoro skończyliście lekcje wcześniej? - zwróciła się w stronę córki i siostrzenicy.
-My byłyśmy u dziewczyn z klasy. Pomagałyśmy im w lekcjach- skłamała Liliana.
-Mogłyście do nas zadzwonić. Wiecie jak się zamartwialiśmy o Was?- rzekł Luke.
-Przepraszamy. Nie pomyślałyśmy o tym- przyznały obie.
Po obiedzie nastolatki wróciły do swojego pokoju i usiadły do lekcji. Gdy skończyły było już po 20.
- Cześć to co gramy? - zapytał Olivier siadając na łóżku Lucii.
Tak też los chciał przydzielając do jednego namiotu Danna z Lilianą, a w drugim Oli z Lu. Jeszcze trochę pogadali po czym każdy przygotowywał się do spania. Nastolatki zakładały piżamy gdy bliźniaczki bez pukania weszły do ich pokoju.
-C...Co to ma znaczyć?!!-krzyknęły gdy zobaczyły gwiazdkę na szyjach swoich córek.
- To są...- zaczęły dziewczęta.
-Tatuaże. Widzimy- powiedziały obie. Tylko skąd je macie i kto Wam na to pozwolił?- dalej przepytywały jak na policyjnym przesłuchaniu.
-Z salonu- zaczęła Lucia.
-Nikt. Zrobiłyśmy sobie same- dokończyła Liliana.
-Macie szlaban. Po szkole wracacie prosto do domu i żadnych telefonów przez tydzień.
- Ale mamooooooo- błagały obie.
- Nie ma ,,ale mamo" A teraz marsz do łóżek- nakazały po czym zgasiły światło i wyszły.
Wróciły do swoich sypialni. Oczywiście podzieliły się swoim odkryciem z Luke'iem i Landonem.
-Daj spokój. To tylko tatuaż. Nie biorą... nie palą. A inna młodzież tak. - odpowiedzieli.
-I to ma mnie pocieszyć? Albo usprawiedliwić ich czyn? One mają dopiero 15 lat. - mówiły.
-Do tego Liliana ma drugi tatuaż na żebrach. Na dodatek jest on świeży. - dodała Allison.
-Dobrze. Jutro z nią porozmawiam- uspokajali swoje żony.
Rano tak też zrobili. Wstali wcześniej by obudzić dzieci na śniadanie, szybkie ogarnięcie się i wyjazdu do szkoły.
-Musimy z Wami porozmawiać. - stwierdzili.
-Wiemy. Mama powiedziała... chciałyśmy po prostu być fajne. Na początku roku nie byłyśmy zbyt lubiane. A później wszystko się zmieniło- tłumaczyła Liliana.
- Córcia. Ale Wy jesteście idealne takie jak teraz. Poza tym liczy się wnętrze, a nie wygląd zewnętrzny. - powiedział Król.
- A ocenianie kogoś po wyglądzie jest powierzchowne i nie chcemy byście takie były. - dokończył Landon.
- Wiemy. Ale Wy nic nie rozumiecie. My tylko chciałyśmy mieć kolegów i koleżanki. Wy na pewno nigdy nie mieliście takich problemów bo byliście lubiani. - rzekły.
-My i tak Was kochamy- przyznali chcąc pocieszyć swoje księżniczki.
- To dlatego, że jesteśmy Waszymi córkami- przekomarzały się.
- Chodźcie tu- po prostu przytulili swoje pociechy. Ale nigdy już nie róbcie takich rzeczy, dobrze?- dodali.
- Słowo- obiecały. Tato.... a pomożesz mi udobruchać jakoś mamę? W piątek wieczorem mam biwak i bardzo chcę iść. - błagały obie dziewczynki.
- Zobaczę co da się zrobić. - przyrzekli. Po czym wyszli.
15- latki w tym czasie zrobiły poranną toaletę i zeszły na śniadanie.
-Witaj kochanie.- pocałowali swoje żony na dzień dobry. Wyspana?- spytali.
-Dzień dobry mój królewiczu- przywitały się czule. Tak, a Ty? - zapytały.
-Też. Mam do Ciebie sprawę. Nie bądź taka surowa. Mają 15 lat. To wiek buntu. Stąd improwizacja z własnym ciałem. Nie pamiętasz jak to zapewne było z Tobą? -wstawili się za swoimi córeczkami.
-Przekabaciła Cię na swoją stronę? No tak. W końcu księżniczki tatusia... ja w jej wieku nie myślałam o tatuażach. Więc to coś innego. - odpowiedziały.
-No może i nie. Ale już tak nie zrobią. Znieś jej tą karę- prosił.
- Tylko dlatego, że tak ładnie prosisz. - przyznały kapitulując.

Złoto, prawdziwe złoto.
OdpowiedzUsuńDziwi mnie w sumie tatuaż u piętnastoletnich dziewczyn, ale widać tak miało być.
Rozdział bardzo ładnie napisany, trzeba to przyznać.
Jest git!
Pozdrawiam :3
Wiesz. W wieku 15 lat bywa tak, że jest kryzys tzw. Wiek buntu. Dziewczęta się zmieniają... szukają nowych rzeczy.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdziewczynki wchodzą w wiek buntu i jest ciekawie,ciesze sie że mogłem pomóc <3
OdpowiedzUsuń