sobota, 19 września 2020

Rozdział 24

Dedykuję ten rozdział Tomkowi i Natanowi za wspieranie mnie w czasie pisania oraz pomaganie w wymyślaniu dalszej scenerii. 

Dziękuję Wam! ❤❤❤❤❤


-Jestem za.- zgodziły się nastolatki.  

Reszta dnia w szkole minęła dzieciom dość szybko i nudno.  Wrócili do domu.  Zjedli obiad.  Usiedli do lekcji.  Później została tylko kąpiel i spać.  

Kolejnego dnia w czasie drogi do szkoły.  

- Wszystko w porządku? Zawsze jesteś taka rozmowna, a teraz cisza jak makiem zasiał. -dopytywała Lucia. 

-Myślę nad miejscem. - odpowiedziała rozmówczyni. 

-Na co? -kontynuowała rozmowę. 

-Na tatuaż. - wyznała Liliana. 

-Drugi? Zwariowałaś? Tego jednego nie mogłam przeboleć.  Nigdy więcej. - wzdrygnęła się na samą myśl Luc. 

-Dzięki za pomoc- powiedziała z sarkazmem. Chociaż proszę kryj mnie po szkole. -poprosiła. 

- To mogę zrobić. - przyznała. 

Lekcje skończyły się szybciej niż było planowane z powodów rady dla ostatnich klas. 

- To może po prostu pójdziesz ze mną? By nie było, że Ty wróciłaś, a ja nie. Bo wtedy to będzie dziwne. - rzekła Lil.  

- W porządku.  Jak będzie Cię bolało to po prostu będę trzymać Twoją rękę. - wyznała. Wybrałaś już miejsce?- spytała. 

- Dziękuję. Tak. Na żebrach. Stanik zasłoni. - odpowiedziała nastawiona na kolejny tatuaż nastolatka.

Weszły do studia. Przywitały się, a następnie dziewczyna wszystko wyjaśniła. I w ten oto sposób na ciele Liliany pojawił się nowy nabytek: 


 -Podziwiam Cię. Czułam jak ściskasz moją rękę... a mimo to nie chciałaś skończyć. - przyznała Lucia. 

-Od dawna podobał mi się ten wzór. Poza tym wiesz, że jestem psią mamą. I ten tatuaż jest dla mnie idealny- powiedziała.  

W czasie obiadu atmosfera była jakaś dziwna. Nagle Allison zabrała głos:

-Mogę wiedzieć gdzie byłyście skoro skończyliście lekcje wcześniej? - zwróciła się w stronę córki i siostrzenicy.

-My byłyśmy u dziewczyn z klasy. Pomagałyśmy im w lekcjach- skłamała Liliana. 

-Mogłyście do nas zadzwonić. Wiecie jak się zamartwialiśmy o Was?- rzekł Luke. 

-Przepraszamy. Nie pomyślałyśmy o tym- przyznały obie. 

Po obiedzie nastolatki wróciły do swojego pokoju i usiadły do lekcji. Gdy skończyły było już po 20. 

- Cześć to co gramy? - zapytał Olivier siadając na łóżku Lucii.  

Tak też los chciał przydzielając do jednego namiotu Danna z Lilianą,  a w drugim Oli z Lu.  Jeszcze trochę pogadali po czym każdy przygotowywał się do spania. Nastolatki zakładały piżamy gdy bliźniaczki bez pukania weszły do ich pokoju. 

-C...Co to ma znaczyć?!!-krzyknęły gdy zobaczyły gwiazdkę na szyjach swoich córek. 

- To są...- zaczęły dziewczęta. 

-Tatuaże. Widzimy- powiedziały obie. Tylko skąd je macie i kto Wam na to pozwolił?- dalej przepytywały jak na policyjnym przesłuchaniu. 

-Z salonu- zaczęła Lucia. 

-Nikt. Zrobiłyśmy sobie same- dokończyła Liliana. 

-Macie szlaban. Po szkole wracacie prosto do domu i żadnych telefonów przez tydzień.

- Ale mamooooooo- błagały obie. 

- Nie ma ,,ale mamo" A teraz marsz do łóżek- nakazały po czym zgasiły światło i wyszły.

 Wróciły do swoich sypialni. Oczywiście podzieliły się swoim odkryciem z Luke'iem i Landonem. 

-Daj spokój. To tylko tatuaż. Nie biorą... nie palą. A inna młodzież tak. - odpowiedzieli. 

-I to ma mnie pocieszyć? Albo usprawiedliwić ich czyn? One mają dopiero 15 lat. - mówiły.  

-Do tego Liliana ma drugi tatuaż na żebrach. Na dodatek jest on świeży. - dodała Allison. 

-Dobrze. Jutro z nią porozmawiam- uspokajali swoje żony. 

Rano tak też zrobili. Wstali wcześniej by obudzić dzieci na śniadanie, szybkie ogarnięcie się i wyjazdu do szkoły. 

-Musimy z Wami porozmawiać. - stwierdzili. 

-Wiemy. Mama powiedziała... chciałyśmy po prostu być fajne. Na początku roku nie byłyśmy zbyt lubiane. A później wszystko się zmieniło- tłumaczyła Liliana. 

- Córcia.  Ale Wy jesteście idealne takie jak teraz.  Poza tym liczy się wnętrze, a nie wygląd zewnętrzny. - powiedział Król. 

- A ocenianie kogoś po wyglądzie jest powierzchowne i nie chcemy byście takie były.  - dokończył Landon. 

- Wiemy.  Ale Wy nic nie rozumiecie.  My tylko chciałyśmy mieć kolegów i koleżanki.  Wy na pewno nigdy nie mieliście takich problemów bo byliście lubiani.  - rzekły.  

-My i tak Was kochamy- przyznali chcąc pocieszyć swoje księżniczki.  

- To dlatego,  że jesteśmy Waszymi córkami- przekomarzały się.

- Chodźcie tu- po prostu przytulili swoje pociechy.  Ale nigdy już nie róbcie takich rzeczy, dobrze?- dodali.  

- Słowo- obiecały.  Tato.... a pomożesz mi udobruchać jakoś mamę? W piątek wieczorem mam biwak i bardzo chcę iść.  - błagały obie dziewczynki.  

- Zobaczę co da się zrobić. - przyrzekli. Po czym wyszli. 

15- latki w tym czasie zrobiły poranną toaletę i zeszły na śniadanie.  

-Witaj kochanie.- pocałowali swoje żony na dzień dobry. Wyspana?- spytali.

-Dzień dobry mój królewiczu- przywitały się czule. Tak, a Ty? - zapytały.

-Też.  Mam do Ciebie sprawę. Nie bądź taka surowa. Mają 15 lat. To wiek buntu. Stąd improwizacja z własnym ciałem. Nie pamiętasz jak to zapewne było z Tobą?  -wstawili się za swoimi córeczkami. 

-Przekabaciła Cię na swoją stronę? No tak. W końcu księżniczki tatusia... ja w jej wieku nie myślałam o tatuażach.  Więc to coś innego. - odpowiedziały.  

-No może i nie. Ale już tak nie zrobią.  Znieś jej tą karę- prosił.  

- Tylko dlatego, że tak ładnie prosisz. - przyznały kapitulując. 

4 komentarze:

  1. Złoto, prawdziwe złoto.
    Dziwi mnie w sumie tatuaż u piętnastoletnich dziewczyn, ale widać tak miało być.
    Rozdział bardzo ładnie napisany, trzeba to przyznać.
    Jest git!
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz. W wieku 15 lat bywa tak, że jest kryzys tzw. Wiek buntu. Dziewczęta się zmieniają... szukają nowych rzeczy.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. dziewczynki wchodzą w wiek buntu i jest ciekawie,ciesze sie że mogłem pomóc <3

    OdpowiedzUsuń