niedziela, 30 sierpnia 2020

Rozdział 14

 Dłuższy czas stali w milczeniu wpatrując się w akcję gaśniczą.  Pierwszy zabrał głos Luke gdy tylko przestał przeżywać zaistniałą sytuację. 

- Czy wszyscy są? - spytał z troską patrząc na domowników. Gdzie nasz ojciec?- dodał kończąc wcześniej rozpoczętą czynność. 

-Smaży się w piekle- odpowiedział Landon. I wcale nie jest mi go żal po tym co próbował zrobić- dopowiedział. 

-O czym Ty mówisz?!! To nasz ojciec. - wykrzyczał bratu nowy Król.  

-Jeszcze będziesz bronił bydlaka?! No tak. Zapomniałem, że wychował Cię na takiego samego gnojka. I było to chociażby widać po Twojej żonie -mówiąc to mężczyzna nie patrzył na rozmówcę lecz na swoją szwagierkę.  

Modelka po słowach Landona bez słowa spojrzała na obecną trójkę.

-Lepiej chodźmy zanim stanie się kolejna tragedia. Zapewne jest Tobie zimno. -zwrócił się bezpośrednio do Ambar po czym jakby nigdy nic wraz z kobietą po prostu odeszli. 

Ale Luke miał inny pomysł.  Zatrzymał brata i zaczął okładać go pięściami. 

- Jak śmiałeś?!! Zabiłeś naszego ojca!! -wpadł we wściekłość. 

-Musiałem. Bo inaczej zrobiłby coś strasznego. - tłumaczył unikając ciosów. Po czym raz, a pożądanie uderzył Króla, by ten zaczął racjonalnie myśleć.

Jednak rezultat był inny. Mężczyzna wkurzył się jeszcze bardziej przez co nie było widać końca bijatyki. 

-Przestańcie!!- wtrąciła Allison. Aż trudno uwierzyć, że jesteście rodziną. Rzadko macie ze sobą kontakt... do tego żyjecie jak pies z kotem. -przywołała samców alfa do porządku. 

Kiedy kryzys został zażegnany Królowa spostrzegła dziwne zachowanie swojej siostry. 

- Słowa Landona... Czy ich ojciec był zdolny do tego by chcieć ją skrzywdzić? Jest cała przerażona.  - myślała po czym przytuliła modelkę.  

Za chwilę dołączył bohater tego wieczoru. Także mocno przytulił swoją sekretną miłość.  

-Pójdziemy już. Dacie sobie radę? -spytał mężczyzna.  

-Od Ciebie nie potrzebujemy pomocy. -syknął Król.  

-Luke.  Chciał być miły.  Nie możesz chociaż raz być wdzięczny bratu-skarciła Władcę.  


Przyszli rodzice udali się do samochodu i postanowili pojechać do swojej przyszłej posiadłości. Co prawda w tym czasie nie była jeszcze gotowa.  Jednak para nie miała na co narzekać. Ich sypialnia była gotowa. Jedna z łazienek także. W trakcie budowy wciąż było drugie piętro, poddasze oraz na dniach miał być zakładany dach. Całe szczęście, że chociaż pogoda była im przychylnie nastawiona. 


Tymczasem u Ambar i Landona: 

-Gdzie mieszkasz to chociaż Cię odprowadzę. - zaoferował.

- To skomplikowane. Zawsze gdy gdzieś wyjeżdżałam za pracą to tam mieszkałam. Ale teraz? Tamten pokaz był moim ostatnim. Jako modelka, cóż...jestem za stara. -wyjaśniła kobieta. 

-Rozumiem. To mam pomysł chica. Tą noc spędzmy w hotelu. Za wszystko zapłacę.  A jutro rano polecimy razem do Hiszpanii.  Tam mieszkam. Co Ty na to? - zaproponował.  

-Chica? - spojrzała na mężczyznę z podniesioną lewą brwią. 

-Po Hiszpańsku dziewczyna- wyjaśnił następca tronu. 

Tak też zrobili. Ambar od razu jak tylko zameldowali się w hotelu poszła spać. W tym czasie Landon zarezerwował 2 bilety lotnicze przez Internet, po czym wyłączył komputer i także zasnął. Rano doprowadzili swój wygląd estetyczny do ładu i składu oraz zeszli na śniadanie.  Mieli jeszcze 3 godziny do podróży, dlatego też po zjedzonym posiłku była modelka poszła pożegnać się z siostrą.  Landon w tym czasie dopełnił sprawy związane z wyjazdem i wymeldowaniem z hotelu po czym ruszył w stronę lotniska. Tam czekał na wybrankę swojego serca. 

-Wybacz. Spóźniłam się? Były korki. To jest niewiarygodne jakie w Los Angeles potrafią być korki. - tłumaczyła. 

-Jesteś na czas. Już wiesz dlaczego nie lubię tu przyjeżdżać. -przyznał.  

-Dziękuję .  -spojrzała na Landona. 

- Za co? - odwdzięczył się tym samym zaskoczony. 

- Za wczoraj. Gdyby nie Ty... wolę nie myśleć co by się ze mną stało. - rzekła łamiącym się głosem. 

-Już dobrze. Nie płacz. Jestem przy Tobie. I jeżeli będziesz mnie potrzebować to także będę.  - powiedział po czym czule objął Ambar. 

W jego ramionach świat stanął w miejscu. Wiedziała, że może mu ufać.  Czuła to. Gdy tylko ją przytulał była bezpieczna. 


******

Po czasie byli już na miejscu. Zmęczeni po podróży, ale jednak szczęśliwi.  Po odprawie Landon prowadził ukochaną do samochodu, który czekał na parkingu pod lotniskiem. Gdy wreszcie dojechali pod willę, mężczyzna zaparkował auto. Zamknął bramę. Otworzył swojej towarzyszce drzwi by mogła wysiąść oraz od razu zaczął oprowadzać swojego uroczego gościa. 

- Możesz wybrać sobie pokój.  - rzekł gdy skończył pokazywać swój dobytek. 

- Czy mogę o coś spytać?

-Słucham Cię moja Pani- spojrzał na kobietę.  

- Jak Luke poznał moją siostrę? Tylko proszę. Nie okłamuj mnie. 

-Sam nie wiem. Ale na pewno nie był dla niej zbyt romantyczny. Tym bardziej, że po śmierci mamy... ojciec próbował zrobić z nas siebie... dlatego uciekłem i jestem tutaj. A mój brat... no cóż. Zmienił się w ojca. Na pewno nie jedną wykorzystał... Ale akurat Allison miała to szczęście być przetrzymywana pod jego dachem...- opowiadał. 

- To straszne. Mi jest ciężko się po tym pozbierać chociaż nie doszło do...- przerwała a jej słowa zastąpiły łzy.  

Mężczyzna widząc zaistniałą sytuację przybliżył się i przytulił roztrzęsioną dziewczynę.  

-A co dopiero moja siostra musiała przejść... Dlaczego nawet mi o tym nie powiedziała? - kontynuowała gdy było lepiej. 

Wróćmy może do Luke'a i Allison. 

- Wszystko w porządku kochanie? - martwił się Król. 

- Ze mną tak. Ale moja siostra wyjechała.- wyznała.  Dopiero co ją odnalazłam i już znowu jesteśmy daleko od siebie. - dodała. 

- Wszystko będzie dobrze. Czasem Wam zazdroszczę. I mój porządnicki brat zapewne też. -wyznał. 

-Niby czego? -spytała patrząc na swojego męża i przytulając go. 

-Waszej więzi.  My tylko jako dzieci byliśmy blisko. Po śmierci mamy nasza przyjaźń i braterstwo zniknęło, a zostały tylko wojny, kłótnie i rękoczyny. A teraz przez niego straciliśmy ojca. 

- To nie jego wina. Mój teść odważył się napaść na Ambar. Gdyby nie Landon... moja siostra skończyłaby tak jak ja kiedyś. - powiedziała. 

-Jak Ty kiedyś? Coraz bardziej zaczynam żałować tego jak zaczęła się nasza historia. Żałuję, że uległem,,naukom" ojca..., że nie byłem cierpliwy. Tyle przeze mnie wycierpiałaś. A mimo to jesteś dzisiaj tutaj. Ze mną.  Na dodatek jako moja żona. Spodziewamy się dziecka. - bił się z myślami. 

-Kochanie. Wszystko w porządku? - zmartwiła się. 

- Tak. Po prostu myślałem o tym wszystkim co miało miejsce na początku. Na pewno gdyby zaczął Cię napastować też chciałbym go zabić.  -wyznał po czym czule przytulił ukochaną.  

-Było minęło.  Nie jesteś już tym samym Luke'iem. Zmieniłeś się. 

-To wszystko dzięki Tobie. Nauczyłaś mnie kochać naprawdę,  być dobrym i cierpliwym.

sobota, 29 sierpnia 2020

Rozdział 13 (+18)

 Dedykuję ten rozdział mojej kochanej Rose za bycie wspaniałą czytelniczką, oraz pomoc przy tym rozdziale, a także za cierpliwość i to, że zawsze mnie wspiera i motywuje  💪💪💪

Dziękuję!! ❤❤❤❤

Nazajutrz rano siostry zeszły na śniadanie. 

-Cieszę się, że postanowiłaś z nami zostać- zaczęła rozmowę Allison, czekając na swojego męża, szwagra i teścia. 

-Dziękuję, że w ogóle chciałaś mnie poznać. Bardzo się tym martwiłam. -przyznała porzucona bliźniaczka.

Męskie grono w końcu postanowiło dołączyć. Gdy zasiedli do stołu, modelka wstała jak oparzona i bez słowa odeszła od stołu udając się do jednego z pokoi gościnnych.  

-Sprawdzę co się stało- rzekł dawny Król, przeprosił siedzących przy stole ,  by zaraz zniknąć im z oczu. Po czym dogonił Ambar. 

-P...przepraszam. Ja...chciałem się podrapać po nodze. A trafiłem na Twoją. Głupio wyszło. -przepraszał jąkając się z nerwów. 

-Nic nie szkodzi - wybaczyła mężczyźnie przewinienie.  

- Skoro już tu jestem może przejdziemy się po ogrodzie? - spytał ojciec Luke'a i Landona.

 No dobrze - rzekła modelka lekko zmieszana propozycją. 

I tak też uczynili. Przechadzali się gdy nagle

 - Wiesz że jesteś piękna jak te kwiaty?- spytał mężczyzna 

 - Dziękuję  - odparła dziewczyna zmieszana tym nagłym komplementem.

- Jesteś naprawdę piękna i wolna -dodał szokując dziewczynę. 

- Słucham? - spytała z niedowierzeniem

 Wtedy mężczyzna chwycił kobietę drapieżnie za biodra.

- I co podoba Ci się to? - rzekł uważnie ilustrując ją wzrokiem. 

Przycisnął nieszczęsną jeszcze mocniej. Kobieta oprzytomniała i zaczęła się wyrywać

- Puść mnie! zaczęła krzyczeć.

 - Naprawdę tego chcesz?- pytał coraz bardziej podniecony.  

Zaczął przybliżać się do jej ust. Kobieta odwróciła głowę w bok. Wtedy gwałtownie ja puścił.

 - Tak sobie ze mną  pogrywasz?! - syknął. Jeszcze będziesz moja zobaczysz! - zagroził kobiecie po czym zaczął się oddalać zostawiając ją samą pełną myśli i obaw. 

To jakis psychol! - szepnęła przerażona, a jej ręce zaczęły się trząść.

Z rozmyślań modelki wyrwał ją głos Landona. 

-Wszystko w porządku? Wyglądasz na wystraszoną. -dopytywał z troską w głosie. 

-T...Tak wszystko w porządku. Dziękuję. Po prostu jest mi... zimno. Dlatego się tak trzęsę.  -odpowiedziała idąc w stronę domu. 

-W takim razie...- powiedział po czym zdjął bluzę i okrył nią Ambar. 

-Dziękuję. Mogę ją oddać później? Chciałabym spędzić czas z siostrą- wyznała. 

- Nie ma sprawy. Mam jeszcze multum bluz.- wyjawił. 

Chcąc zapomnieć o problemach poszła do bliźniaczki z pewną propozycją. A były nią zakupy ubranek dla dziecka. Straciły rachubę czasu biegając po sklepach. Mimo, że Allison nie przepadała za tym, w towarzystwie siostry nawet nie czuła się źle robiąc zakupy. Po tej bieganinie postanowiły zjeść na mieście. Wcześniej jednak Ally  uprzedziła Luke'a, że nie wrócą na obiad. 

Pod wieczór wróciły. Przy kolacji do modelki powróciły wspomnienia, o których chciała zapomnieć. Wszystko przez zachowanie byłego Króla. Mężczyzna położył rękę na nodze modelki stanowczo masując wewnętrzną stronę uda kobiety. To spowodowało gniewne spojrzenie.

-Przepraszam. Jestem zmęczona. Pójdę się położyć. - powiedziała po czym wyszła. Idąc do swojego pokoju czuła się spokojniejsza.  Wchodząc do środka postanowiła wziąć gorącą kąpiel by uspokoić swoje nerwy. 

Zakorkowała wannę.  Włączyła ciepłą wodę i dolała swojego ulubionego różanego płynu do kąpieli. Następnie zdjęła ubrania które miała na sobie by zaraz jej nagie ciało otuliła przyjemnie gorąca woda.  

Kiedy tak leżała ktoś wszedł do pomieszczenia. Złapał ją za włosy.

-Widzę,  że czekałaś na mnie. - odezwał się były Król. Grzeczna suczka. -dodał po czym szarpnął. 

-Proszę mnie puścić. To boli- błagała. 

-Wstawaj. -nakazał.  

Wystraszyła się. Próbując znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji ochlapała mężczyznę. Ten nie przewidując ataku wkurzył się i próbował utopić nieszczęsną. Kobieta chcąc przechytrzyć oprawcę chwilę walczyła po czym udała, że straciła przytomność. Gdy uścisk zelżał wynurzyła się i zaatakowała zboczeńca. Mężczyzna jednak był silniejszy. Wyciągnął Ambar z wanny. Podziwiał nagą dziewczynę podczas małego spaceru z łazienki do sypialni po czym rzucił ją na łóżko, a następnie położył się na niej. 

-Proszę nie. - błagała. 

-Jesteś piękna i wolna... więc dlaczego nie ? - spytał w tej samej chwili rozbierając swoją dolną część garderoby, pokazując dość sporych rozmiarów przyrodzenie. Po chwili całował kobietę po szyi robiąc bardzo widoczne malinki.  Jego ręce natomiast pieściły piersi Ambar.  

- Spróbuj krzyknąć, a nie będę delikatny- zagroził.  

 Wciąż zostawiał na szyi swojej ofiary mokre,  mocnoczerwone ślady,  jednak teraz jego ręka wędrowała ku intymnej części ciała modelki. 

- Zaraz zobaczymy czy jesteś grzeczną suką - powiedział, a następnie włożył w jej wnętrze środkowy palec. Jesteś ciasna. Bardzo. Lubię takie- przyznał szybciej badając pochwę Ambar, przez co stawała się ona coraz to bardziej wilgotna. Widzę, że jesteś już gotowa na przeżycie swoich pierwszych i do tego świetnych chwil ze mną i wiem, że tego chcesz. Inaczej nie byłabyś mokra.- powiedział po czym przestał ruszać palcami między udami kobiety. Po chwili także wyjął dłoń, by następnie swoim nabrzmiałym prąciem dotykać wejścia do pochwy, w tym samym czasie zakrywając usta kobiecie, by ta nie krzyczała. Nie chciała dać  tak łatwo za wygraną.  Zaczęła się wyrywać, co doprowadzało mężczyznę do szału.  Bardziej napierał na swoją ofiarę, próbując rozpocząc stosunek. Ból był nie do opisania. Mimo iż wciąż była zakneblowana próbowała wezwać pomoc. Krzyczała co sił. 

Na jej szczęście w drzwiach pojawił się Landon. Gdy tylko zobaczył co grozi wybrance jego serca szybkim krokiem podszedł do łóżka i zepchnął swojego ojca z dziewczyny. Pomiędzy mężczyznami wywiązała się szarpanina, która po chwili doprowadziła do upadku zapalonej świecy na stoliku i do podpalenia pomieszczenia. Młodzieniec widząc co jest na rzeczy, okrył przerażoną modelkę, w tej samej chwili zabierając ją z pokoju, który coraz bardziej stał w ogniu. Gdy uciekali włączył alarm pożarowy by poinformować innych o natychmiastowej ewakuacji. 

Wszyscy prócz zwyrodniałego byłego Króla ocaleli.  Ambar okryta tylko długą bluzą swojego bohatera płakała wtulona w niego. 

Po chwili wokół nich pojawił się istny chaos. 3 zastępy straży pożarnej, ambulans i 2 radiowozy policji, do tego wszystkie służby były na sygnałach świetlnych i dźwiękowych.  

piątek, 14 sierpnia 2020

Rozdział 12

 Chciałabym zadedykować ten rozdział  Natanowi, za nieocenioną pomoc przy tworzeniu tego rozdziału. Bardzo dziękuję ❤❤❤❤


-Chcę poznać moją siostrę - przyznała Landonowi Ambar. 

-To się da zrobić. Zabiorę Cię do posiadłości brata. - zgodził się mężczyzna. 

-A co jeśli mnie nie polubi? - posmutniała. 

-Ally na pewno Cię polubi. Pokochała mojego brata... A on jest potworem.

- Co masz na myśli? - spytała kobieta.

-Po prostu nie przepadamy za sobą. Chodź. Zawiozę Cię nawet teraz. -zaproponował Książę, który woli mieszkać w Hiszpanii niż z rodziną. 

-Dziękuję.  Jesteś wielki. -podziękowała modelka. 

I ruszyli. W aucie przystojniaka nastała cisza. Ambar denerwowała sie spotkaniem z własną siostrą bliźniaczką. Myślała nad tym co ma jej powiedzieć. 

- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. -uspokajał kobietę Landon.

Co jeżeli popsuję to spotkanie - myślała coraz to bardziej przestraszona. 

-Proszę. Zatrzymaj samochód. - rzekła przerażona .  

- Ambar. Możesz nie mieć już dobrego momentu. A Allison ma prawo Cię poznać- próbował uspokoić pasażerkę.  Zatrzymam się dopiero pod domem brata. -dodał uparcie po chwili, co uczynił gdy byli na miejscu. 

- Znowu Ty?!!!! Czego tu jeszcze szukasz ?!!!!- krzyczał Luke.

- Nie ja. A moja znajoma. I podwiozłem ją do Twojej żony.  Powinny się poznać- rzekł ze stoickim spokojem nowoprzybyły. 

W drzwiach pojawiła się nowa Królowa. Widząc ją mężczyzna przeszedł by otworzyć drzwi swojej towarzyszce. Gdy ta wyszła z auta obie bliźniaczki stanęły jak wryte.

-T...To niemożliwe.- zaczęła Ally. Mam siostrę bliźniaczkę... I nikt mi o tym nie powiedział, a zawsze marzyłam by mieć rodzeństwo  -dodała ze smutkiem.  

-Też marzyłam o tym by mieć kogokolwiek. Jestem Ambar- przedstawiła się. 

-Wejdź proszę. Zaparzę herbatę i porozmawiamy, po czym zniknęły w środku willi. 

Rozmawiały wiele godzin opowiadając o swoich życiach i rozmyślając o tym dlaczego rodzice ukrywali to przed nimi oraz porzucili jedną z córek.

- Nie możemy tego tak zostawić- powiedziała zdenerwowana Pani domu. Jutro jedziemy do nich by wyjaśnić tą sprawę. -dodała po chwili.

-Pewnie nic nam nie powiedzą. - przyznała ze smutkiem w głosie. 

-Jesteśmy we dwie. Nie będą mieli z nami szans. A nam należą się odpowiedzi po tylu latach osobnego życia. Zostaniesz na noc? -spytała trochę rozluźniona. 

-Chętnie. Ale jestem tutaj z Landonem. A widzę, że Twój mąż i on nie przepadają za sobą. - stwierdziła. 

-Zaraz to załatwię- powiedziała po czym ruszyła w stronę braci. Nie obchodzi mnie to jak wykonacie mój rozkaz... Ale macie się dogadać. Wyraziłam się jasno?- spytała. 

- Jak słońce. - odpowiedzieli w tym samym czasie. 

- Już mi przeszło. Tym bardziej, że na swojej drodze spotkałem Ambar. -przyznał Landon. Widzę, że Allyson się wprawiła. Rozkazy. Władczy ton. -przyznał rozpromieniony. 

Bliźniaczki poznawały się do późnych godzin nocnych. Bracia zaś smakowali trunki. 

*************

Rankiem wszyscy zeszli na śniadanie. Ambar przed rozmową oraz poznaniem rodziców była kłębkiem nerwów dlatego wypiła tylko sok pomarańczowy. Jej siostra dodawała otuchy modelce. Prosto po śniadaniu wyruszyli w długą podróż. Na miejsce dotarli późnym popołudniem.  Rodzice widząc obie córki omal nie dostali zawału. Porzucona córka przyglądała się ludziom, o których zawsze marzyła. Jednak oni zostawili ją na pastwę losu. 

-Wejdźcie do środka- zaprosiła cichym głosem starsza kobieta. 

-Napijecie się czegoś? - spytał mężczyzna o siwych włosach.

- Nie przyjechaliśmy tu na herbatę tato- rzekła ostrym tonem Allison.

-Ally. Proszę. Nie mów tak do nas. -poprosili rodzice. 

-A Waszym zdaniem jak mamy z Wami rozmawiać?! Porzuciliście ją.  I ukrywaliście przede mną fakt, że mam siostrę chociaż dobrze wiedzieliście, że pragnęłam przestać być jedynaczką!!- krzyczała ciężarna.

-Kochanie. Spokojnie. Nie możesz się denerwować, pamiętasz?- zareagował Król.

-Niby jak? Zachowali się egoistycznie- usprawiedliwiała się. 

W tym samym czasie Ambar wzrokiem rozglądała się po budynku, w którym była, myśląc nad swoimi słowami do ludzi, których kiedyś tak zaciekle szukała. 

-Widzę, że Wam się nigdy nie przelewało... Ale to i tak nie jest powód by rozdzielać bliźniaczki, a tym bardziej postępując karygodnie porzucając noworodka od razu po narodzinach. - zaczęła modelka. Nawet nie wiecie jak ciężko jest radzić sobie samej. Myślałam tylko o tym by ktokolwiek mnie pokochał. Całe życie byłam sama.- kontynuowała powstrzymując płacz. 

-Dziewczynki. My po Waszych narodzinach byliśmy zaskoczeni.  Myśleliśmy, że nie damy sobie rady z Wami obiema- wyznali, a bliźniaczkom puściły nerwy, po czym obie postanowiły wyjść na świeże powietrze by nie powiedzieć o kilka słów za dużo. 

-Szukałam ich przez 5 lat- wyznała z płaczem Ambar. 

-Już dobrze.- powiedziała po czym przytuliła siostrę. Myślałam,  że są inni. Nigdy nawet nie wspomnieli mi o Tobie. Nie znałam własnych rodziców.  Zaczekaj tu. Pójdę po chłopaków i możemy wracać. -dodała po chwili po czym ruszyła w stronę domu. 

W drodze powrotnej w powietrzu unosiła się martwa cisza. Allison spała, a Ambar patrząc przez okno płakała, myśląc o swoim dzieciństwie, wieku dojrzewania i okresie gdy była nastolatką.  

niedziela, 9 sierpnia 2020

Rozdział 11

 Ambar po pokazie mody w swojej garderobie odpoczywała. Siedząc przy swojej toaletce zmywała makijaż. Gdy była już naturalna pomalowała się, tym razem delikatnie. Spojrzała kątem oka na leżącą obok gazetę. To co zobaczyła kazało jej przeczytać cały artykuł. 

-Niemożliwe. Czyżbym miała siostrę i to do tego bliźniaczkę?- powiedziała na głos. To już dzisiaj nic mnie nie zaskoczy- dodała. 

Nie wiedziała jak bardzo się myli, ale zaraz miała się o tym przekonać. Od razu chciała odszukać kobietę ze zdjęcia jednak jej uwagę przykuło coś innego... a raczej ktoś. Jej chłopak. I to w dodatku z najlepszą przyjaciółką modelki. Obściskiwali się. 

Ja im zaraz pokażę- pomyślała zdenerwowana. 

Przyszła jakby nigdy nic. 

-Możecie mi to wyjaśnić? Albo lepiej nie. Nie zamierzam słuchać kłamstw.  Jesteś zwykłym dupkiem, który nie przepuści żadnej kobiety. A co do Ciebie zwróciła się do swojej przyjaciółki zawiodłaś mnie. Ufałam Ci mimo tego co mnie spotkało. Widocznie źle zrobiłam. Nie chcę Was znać!!- krzyknęła na pożegnanie. 

Nie mogę uwierzyć w to co widziałam. Dlaczego wszyscy mnie zawodzą? Rodzice, którzy ukrywali się przede mną wraz z siostrą... chłopak. Przyjaciółka. Czy tak trudno mnie polubić czy pokochać? Jedyne czego chcę to przestać być sama i zawodzić na ludziach. Mam dość.  Chyba muszę iść się napić. -myślała po czym poszła w stronę baru. 


*****

 W tym samym czasie u Landona. 

-No tak. Dostałem kosza. Po raz kolejny. Ale to bardzo nie fair, że ma tak piękną żonę.  Nie zasłużył na nią , tym bardziej, że strasznie ją skrzywdził. Może w alkoholu znajdę ukojenie i chociaż na chwilę zapomnę o tym wszystkim. - myślał bardziej odpowiedzialny książę.

Po czym skierował się w stronę wiadomego miejsca. Patrząc na zatłoczony bar, jego oczy dostrzegły Allison. Od razu ruszył w stronę kobiety.

-Cześć. Jednak nie możesz mi się oprzeć. 

- Słucham? -spytała niepewnie modelka. 

- Nie udawaj Ally. - poprosił mężczyzna.

- Jestem Ambar.- przedstawiła się zażenowana sytuacją. 

-A ja Landon. Przepraszam. Wyglądasz jak moja bratowa. 

-Zdążyłam zauważyć. Widziałam gazetę. 

- Co robisz w takim miejscu? -spytał z ciekawości mężczyzna. 

-Zapewne to samo co Ty. Piję.  - pokazując szklankę z trunkiem. 

-Coś się stało? Wyglądasz na przybitą.  

-Bo jestem. Mój facet mnie zdradza z moją no już byłą najlepszą przyjaciółką. Nie chcę mieć z nimi już nic wspólnego. -przyznała po czym zaczęła płakać.

- Hej. Nie warto. Jesteś śliczna. Nie dawaj mu tej satysfakcji. Na pewno kogoś sobie znajdziesz. -próbował pocieszyć, siadając obok i obejmując kobietę. 

- Dziękuję. Ale mylisz się. Ciężko mi komukolwiek zaufać. Może to przez moją przeszłość. To przez co tu jestem. -wyznała .  

-A może zmienimy miejsce? Zapraszam na kawę. - zaproponował Landon.

-W porządku. Jesteś przeuroczy. -dodała. Wstała by zapłacić za trunek i wyszła z nowoprzybyłym. Dzięki niemu zapomniała o swoich problemach. Nawet dobrze się razem bawili, A także świetnie czuli  w swoim towarzystwie. 

-Chodź. Odwiozę Cię- zaproponował mężczyzna. Patrząc na kobietę uśmiechnął się. No chodź. Przecież Cię nie skrzywdzę. -przekonywał. 

-Dobrze.- odpowiedziała. 

Landon dotrzymał słowa. 

-Zobaczymy się jutro? -spytał mężczyzna. 

-Jutro pracuję do wieczora. Ale możesz przyjść mnie zobaczyć- zaproponowała, dając bilet na pokaz. 

-Będę na pewno.- obiecał całując Ambar w policzek po czym poszedł.

Kobieta stała osłupiała dotykając chwilę wcześniej pocałowanego miejsca. 

Następnie weszła do domu zamykając za sobą drzwi. Wzięła szybki prysznic. Wytarła dokładnie swoje ciało, zakładając następnie piżamę, po czym zasnęła we własnym łóżku. 

Od samego rana przygotowywała się do pokazu. 

-Ambar. 

- Tak? -spytała modelka.

-Zastąpisz Tracey. Zatruła się i nie będzie mogła wziąć udziału. 

- Nie ma problemu. Tylko Tracey jest ode mnie troszkę... - przerwano kobiecie.

- Spokojnie. Właśnie nad tym pracujemy.

Po skończonych ćwiczeniach przyszła na przymiarki poprawionych ubrań. 

-Pięknie wyglądasz. 

-Dziękuję. W końcu te rzeczy były szykowane na mnie. -stwierdziła. 

Gdy nadeszła odpowiednia godzina Landon uszykował się i wyszedł na pokaz. 

Ambar otworzyła imprezę wychodząc w dwuczęściowym miętowym kostumie kąpielowym wiązanym na szyi .  Okrzykom nie było końca. 

Po pokazie Landon odnalazł modelkę, która urzekła go już wcześniej, ale jednak na pokazie widział ją prawie nagą.  

-Masz... wyglądałaś bosko. -przyznał jąkając się. 

-Mówisz to każdej kobiecie napotknanej na plaży? -zaśmiała się.

- Nie skąd. Czy... jesteś może głodna?- spytał zawstydzony. 

-Właściwie to tak. Prawie nic dzisiaj nie jadłam- przyznała. 

-W takim razie zapraszam na kolację- złożył propozycję.

Ruszyli w stronę ulubionej restauracji modelki.

-Piękne kwiaty dla ładnej duszyczki. - powiedział wręczając kwiaty. 

-Sa śliczne. Dziękuję. Opowiesz coś o sobie? - spytała.

-Nie lubię mówić o sobie. W sumie nie ma co. Zwiedzam świat. Ale musiałem wrócić na ślub brata. - wyznał.

-Nie masz o czym? Z tego co czytałam to moja siostra wyszła za królaWięc jeżeli dobrze rozumiem, jesteś jego bratem. Czyli tak jakby księciem.  I nie masz o czym mówić? - dziwiła się. 

- Nie lubię mówić o tym. Wolę być traktowany jak normalny człowiek-przyznał. A jaka jest Twoja historia? - spytał. 

-Hmmm... nie ma o czym mówić. Zostałam porzucona po narodzinach. Próbowałam się czegoś dowiedzieć o rodzinie. Ale na marne. Aż do wczoraj. Nie wiedziałam, że mam siostrę. No teraz można powiedzieć, że jestem sama, w końcu mój już były chłopak woli inną. -opowiedziała historię swojego życia. 

Rozdział 10

 Przygotowania do ślubu szły pełną parą.  Allison przeglądała magazyny. Jednak żadna z sukienek nie była taka jaka by pasowała idealnie .  Kobieta mimo wszystko chciała wyglądać skromnie. Jednak jej rozmyślania przerwała służąca, która przyszła posprzątać. 

-Dzień dobry Wasza wysokość. Bardzo się cieszę, że Panicz Luke ma takie szczęście. Słyszałam jednak, że planuje wynająć specjalnego projektanta do uszycia sukni Waszej wysokości. 

-Dzień dobry. Proszę nie musisz mnie tak traktować. 

-Ależ muszę. Jest Panienka od wczoraj Księżniczką- zdziwiła się. 

-Mimo tego jestem też człowiekiem. Jak każdy tutaj. -przyznała. 

-A jak idzie szukanie sukni? - zmieniła temat kobieta.

-Wszystkie są takie drogie i jak na jakieś damy. Ja jednak nie przywykłam do luksusów i marzyłam o jakiejś prostej sukni. Jednak wiem, że Luke mi tego nie wybaczy. Tym bardziej, że sama powiedziałaś o projektancie dla mnie. - przyznała Księżniczka.  

W tej właśnie chwili wszedł sam Król. 

-Witaj śliczna- przywitał ukochaną i skradł jej buziaka. Mam dla Ciebie niespodziankę. Wejdź proszę - zwrócił się w stronę naszego gościa.

-Dzień dobry Wasza wysokość. Jestem tutaj by uszyć dla Panienki piękną suknię. - rzekł przyglądając się przyszłej Pannie młodej. 

-Dzień dobry. Bardzo dziękuję. - odpowiedziała kobieta. 

-W takim razie zostawię Was. W końcu Pan Młody nie może zobaczyć sukni ślubnej swojej przyszłej żony gdyż to przynosi pecha. - rzekł po czym opuścił pokój. 

-Ma Panienka idealną figurę na Princeskę.  Dlatego też pójdziemy w tym kierunku. - przyznał projektant po czym zabrał się za szkic. Następnie zmierzył Allison, zapisał wymiary Księżniczki i udał się w stronę wyjścia. Jednak przed opuszczeniem pomieszczenia poinformował, że suknia będzie gotowa na pierwszą przymiarkę najpóźniej jutro wieczorem. 

-Dziękuję .  - westchnęła.

 Od wczoraj czuła, że całe jej życie uległo zmianie. Nie była już normalną kobietą.  I przerażały ją te zmiany. Po czym wyszła z pokoju szukając Luke'a. Gdy wreszcie jej się to udało, poprosiła go na słowo. 

- Co się dzieje skarbie? Mam za chwilę spotkanie w sprawie naszych poddanych. - przyznał. 

-Boję się . Te zmiany mnie przytłaczają. Mam wątpliwości co do tak szybkiego ślubu. Nie wiem czy dam radę być dobrą Królową. - rzekła.

Mężczyzna przytulił ukochaną. Po chwili dopiero zabrał głos.

- Pamiętaj śliczna, że nigdy nie będziesz sama. Masz mnie. I zawsze możesz liczyć na moją pomoc.- wspierał mężczyzna.

Dzięki temu przyszła Królowa uspokoiła się i ruszyła w stronę kuchni by omówić menu na ten huczny dzień. 

Dwa dni przed ślubem przyjechali rodzice Panny Młodej wraz z jej przyjaciółką Stellą Keit. 

Ta ostatnia została poproszona na świadkową i z tego też powodu przybyła wcześniej. Po oprowadzeniu po pałacu przez Allison zaczęły przygotowywać się do panieńskiego. 

-Tylko błagam. Bez żadnego striptizera.  I po drugie nie mogę pić. - powiedziała Ally. 

-No coś Ty!! Nigdy w życiu. Chwila. Jesteś w ciąży? - spytała zdziwiona.

- Tak. Tylko nikomu nie mów. - ostrzegła przyszła Królowa.  

-W porządku. To dlatego tak szybko bierzesz ślub. -stwierdziła ciemnowłosa. 

- Nie to nie dlatego. Kocham Luke'a.- przyznała barmanka. 

- Nie boisz się, że Twoje życie ulegnie zmianie? Np. będziesz musiała zmienić pracę.  Królowa nie powinna być barmanką. - zauważyła Stella .  

-Rozmawiałam o tym z moim narzeczonym. Powiedział, że mogę wrócić do pracy.

- To nie będzie dobre dla Was. - przyznała.

- Nie zrezygnuję z pracy ponieważ zostanę królową- przybrała stanowczy ton. 

-Już nawet mówisz jak Królowa . 

- Daj spokój. Wystarczy, że to wszystko jest dla mnie trudne .  Jeszcze miesiąc temu pracowałam w barze. Miałam normalne życie.  - wyznała Allison.  

Dziewczyny wybrały się do klubu trochę potańczyć. Obie dobrze się bawiły, zapominając o problemach. Jednak po chwili one wróciły, dlatego też kobiety były zmuszone wyjść drugim wyjściem. Ktoś z bawiących się ludzi dał cynk mediom, że zauważył Księżniczkę Allison bawiącą się w jednym z klubów.  Nie trzeba mówić, że media zjechały ze wszystkich stron tylko po to by mieć kolejną sensację.  

Ally wraz z Panną Keit wróciły wkurzone do rezydencji. 

Resztę wieczoru panieńskiego spędziły w ogrodzie, następnie wracając do pokoi, zasnęły .  

Nadszedł dzień ślubu. 

Allison patrzyła na swoje odbicie w lustrze.  Zakładała swoją śnieżno-białą suknię w stylu księżniczki. Była pełna błyszczących ozdób. 

-Już czas. - rzekła zakładając welon po czym udała się do białej limuzyny wraz ze Stellą i rodzicami Panny Młodej. 

Samochód zatrzymał się przy wejściu na plażę.  Kiedy wyszli, kierowca poprowadził Allison wraz z jej gośćmi na miejsce. 

Po ceremonii ślubnej wrócili do rezydencji. Młoda para zaczęła świętować pierwszym tańcem. 

-Ślicznie wyglądasz moja żono- wyszeptał do ucha swojej ukochanej. 

-Dziękuję.  A Ty jesteś jeszcze bardziej przystojniejszy - odwdzięczyła się komplementem. 

Goście również zaczęli tańczyć. 

-Mogę prosić? - spytał ciemny blondyn.

-Jasne. - zgodziła się uśmiechając. 

-Jestem Landon. Miło mi Cię powitać w rodzinie Ally. Tyle o Tobie słyszałem. 

-W rodzinie? - spytała Allison.

- Tak. Jestem bratem Luke'a.  Mogę zadać osobiste pytanie ? -zapytał.

-Tak. 

- Dlaczego taka ładna kobieta jak Ty jest z moim bratem? Zasługujesz na lepszych od niego- rzekł cały czas nie spuszczając wzroku ze swojej partnerki. 

Ally chwilę myślała nad odpowiedzią.  

-Bo kocham Twojego brata.

-Sama w to nie wierzysz. 

-Gdyby tak było nie wyszłabym za Luke'a, prawda? -spytała unosząc brew do góry. 

-Landon pozwolisz? - usłyszała głos swojego męża.

-Przepraszam Wasza wysokość- ucałował delikatnie dłoń kobiety po czym poszedł za bratem. 

- Co Ty robisz? Nie widzisz, że Allison jest moją żoną?! -wrzasnął na mężczyznę. 

-Mam do tego prawo. Tym bardziej, że zapewne zmusiłeś ją do tego. Pamiętaj, że znam Cię. Wiem jaki jesteś w stosunku do kobiet. A że pewnie nie kontrolowałeś się podczas gwałtu to zaszła w ciążę.  Ale nie zamierzam tego tak zostawić. Wyzywam Cię na pojedynek- rzucił wyzwanie Królowi, dając pistolet. Panna Młoda widząc całą sytuację z tarasu przepychała się przez tłum gości by temu zapobiec. 

W tym też czasie zaczęli swój pojedynek. Landon miał lepsze oko dlatego też trafił w ramię rywala. 

- Nie!! Przestańcie!! -rzuciła Allison pomagając swojemu mężowi.  

Spojrzała na tą dwójkę. 

-Nie warto walczyć o mnie jeżeli w grę wchodzi życie któregoś z Was. 

Nowo upieczona mężatka delikatnie chwyciła Luke'a zabierając do ich sypialni. Tam zajęła się raną ukochanego. 

-Nigdy więcej tak nie rób. Kocham Cię i nie chcę stracić. -przyznała. Po tym co zaszło uświadomiłam to sobie.  - myślała

sobota, 8 sierpnia 2020

Rozdział 9

 -Obiecasz mi coś piękna Panno? - spytał mężczyzna. 

-Zależy co to takiego- odpowiedziała Allison. 

-Obiecaj mi, że jutro będziesz trzymała się bardzo blisko mnie. Nie chcę by zaczepiały mnie inne kobiety oraz nie chcę też być daleko od Ciebie. 

- Jutro zostaniesz królem. A ja? Jestem normalną kobietą...- odpowiedziała smutno.

- Nie obchodzi mnie to. Dla mnie jesteś najważniejsza i najcenniejsza.  Mimo wszystkich skarbów w tym domu jeszcze niedawno nie miałem najważniejszego. Ciebie.- przyznał po czym złożył pocałunek na ustach ukochanej. 

Leżeli tak wtuleni w siebie. 

Jednak martwi się tym co nas dzieli. Dlatego to będzie potrójna impreza. Zostanę królem, a Ally dostanie tytuł księżniczki. No i oczywiście nasze zaręczyny. - myślał. Po czym bez słowa wstał. 

-Chodź. Nauczę Cię jak powinnaś chodzić. 

Spojrzała po czym delikatnie chwyciła rękę Luke'a. 

-Wyprostuj się. Głowa prosto. Lekko uniesiona.  O właśnie tak. A teraz trochę się przejdziemy. 

I poszli wzdłuż ścieżki.

-Idealnie. Czy Ty na pewno nie jesteś księżniczką? - spytał dumny z postępów swojej ukochanej. 

-Nic mi o tym nie wiadomo. - odpowiedziała patrząc mężczyźnie prosto w oczy. 

Doszli na altanę.  

-Uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną? -wysunął rękę w stronę partnerki. 

-Z przyjemnością. - odpowiedziała po czym Luke schował dłoń ukochanej w swojej i wirowali tak złączeni. 

Uwielbiam gdy się uśmiecha. Wtedy jest jeszcze śliczniejsza. Nigdy nie chcę widzieć gdy się smuci. Chcę by zawsze była szczęśliwa. - myślał patrząc na rozbawioną Allison. 

Sam także był bardzo radosny do czasu gdy przyszła Panna Młoda nie zachwiała się.  

-Wszystko w porządku? -spytał z troską w głosie . 

- Tak. Wiesz przecież, że w moim stanie to normalne. 

-W takim razie pozwól, że zaniosę Cię do naszej sypialni. Po czym delikatnie objął Ally w pasie. Drugą rękę położył pod pośladki ukochanej i tak zaniósł przyszłą Księżniczkę do ich pokoju. Po czym zasnęli wykończony całym aktywnym dniem.

Promienie słońca obudziły Allison. Podeszła do okna i patrzyła na kszątającą się służbę. 

Zapewne przygotowują ten wielki bal. - myślała. 

Na samą myśl o dzisiejszym wydarzeniu była przerażona. Bała się reakcji gości. Czy da radę. Nie zrobi z siebie ofermy .  Była tak zajęta rozmyślaniem, że nie zauważyła gdy Luke się obudził. Podszedł do ukochanej delikatnie ją obejmując. Drapał narzeczoną 3-dniowym zarostem po szyi. 

-Widzę, że masz ciarki- zażartował.

-Przecież dobrze wiesz, że szyja to mój słaby punkt. - wyznała. 

-Dlatego właśnie Cię drapię-przyznał po czym przytulił ukochaną. 

-Wiesz...boję się tego balu. Co jeśli się potknę i przewrócę .  A jeżeli nie spodobam się gościom? - powiedziała wyznając swoje obawy.  

-Kochanie. Nie przejmuj się. Dla mnie jesteś idealna i tylko to się liczy. Nikt mnie nie przekona do innej opinii.  - powiedział szczerze. 

Na początku byłam przerażona jego osobą.  Teraz jest zupełnie inaczej. Jestem szczęśliwa, spokojna i pełna miłości. Nie mogę już się doczekać by wraz z Luke'iem zajmować się naszym maleństwem. - rozmyślała głaszcząc swój nadal szczupły brzuch. Po czym poczuła także większą dłoń na swojej. 

-Nasza pociecha już się odzywa? 

- Chyba jeszcze na to za wcześnie. Jak będzie dawała znać to pierwszy się o tym dowiesz- obiecała kobieta. 

Po czym zaczęli szykować się na uroczystość. 

Wieczorem kiedy było już pełno gości Allison wyszła z pokoju. Miała na sobie długą czerwoną suknię. 5 centymetrowe szpilki. Jej dlugie falowane włosy swobodnie opadały na ramiona. Zeszła po schodach na wielką salę. Przyciągnęła tym samym wiele pytających spojrzeń.  Gdyby nie obecność Luke'a , który widząc zdenerwowanie partnerki delikatnie chwycił ją za rękę.

-Będzie dobrze.- wyszeptał Ally na ucho chcąc dodać otuchy. 

-Witajcie. Mam zaszczyt przedstawić Wam mojego syna, który dzisiejszego wieczoru zajmie moje miejsce. - przywitał gości Król. Zapraszamy synu. - dodał po chwili. 

Królewicz troszkę mocniej trzymał dłoń ukochanej. Po czym razem ruszyli dumnie.

-Dziękuję Ojcze. Dodam od siebie, że poznałem cudowną osobę, która jest dla mnie naprawdę bardzo ważna. Przedstawiam Allison Dane, która od dzisiaj jest także Księżniczką.  A w dzień naszego ślubu stanie się moją królową. Chciałbym też ogłosić nasze zaręczyny. Za tydzień bierzemy ślub. - przemówił przystojny książę. 

Po tych słowach para udała się w stronę króla. Złożyli przysięgę. Na głowie Luke'a pojawiła się korona,a Allison otrzymała prawdziwy diadem. Następnie zaczęły się tańce oraz uczta. 

Luke jak zwykle poprosił Ally do tańca. Wirowali na parkiecie.  Królewicz pamiętając o stanie ukochanej delikatnie obracał partnerkę. Później przyjmowali gratulacje od gości. 

- Wszystko w porządku? -spytał mężczyzna z troską. 

- Tak. Tylko jest mi troszkę duszno. Pójdę na świeże powietrze. Nie martw się. Zostań z gośćmi.- powiedziała przyszła Pani domu.

Luke rozmawiał z przybyłymi .  Aż nagle trafił na Księżniczkę Henriettę.  

- Co to za księżniczka? -spytała oburzonym tonem. 

-Moja narzeczona. Nie słyszałaś jak mówiłem o naszych zaręczynach? -odpowiedział ze stoickim spokojem. 

- Tak. Tylko byłeś zaręczony ze mną nie wiem czy wiesz. - kontynuowała wściekła

- Wybacz. Byliśmy dziećmi. A ja kocham Allison. I nigdy nie wymienię jej na inną kobietę. -powiedział po czym odszedł szukając ukochanej. 

-Tu jesteś. Martwiłem się.- przyznał.

- Wszystko w porządku? Wydajesz się zły. -zauważyła Ally.

-Pojawiła się Henrietta. Oczywiście jest zła, że ogłosiłem nasze zaręczyny. Była pewna, że to ona zostanie moją żoną. Wiesz. Taki majątek uciekł jej sprzed nosa. - wyznał. Chodźmy po prostu do naszego azylu i tyle. - zaproponował po chwili. 

-Jesteś królem. Chyba nie możesz zniknąć z balu. -zauważyła. 

- Kto by się tym przejmował. Zapewne już większość sobie popiła ,,ambrozji" i nie zwrócą uwagi na brak mojej obecności. - wyznał po czym wziął ukochaną na ręce i poszedł z nią do sypialni. 

Tam jednak czekała na Nowego Króla niespodzianka. Ich oczom ukazała się naga ciemnowłosa kobieta. 

- Co Ty tu robisz? Do tego naga?- wkurzył się mężczyzna. 

-Czekałam na Ciebie. Jednak nie myślałam, że będziesz z tą wywłoką. - powiedziała wskazując na Allison. 

-Dość tego!! Wynoś się stąd. Nikt nie będzie obrażał mojej przyszłej żony!! - krzyczał pokazując na drzwi.

- Mogę się chociaż ubrać? - spytała. 

- Równie dobrze możesz to zrobić za drzwiami po czym wyrzucił nie proszonego gościa. - stwierdził. Kochanie. Przepraszam. Nie myślałem, że będzie taka pewna siebie by tu wejść i zrobić coś takiego. 

- To nie Twoja wina. Niektórzy nie rozumieją Twojej...Naszej sytuacji. -wtuliła się w ukochanego. 

-To może gorąca kąpiel z pianą i bąbelkami ? - zaproponował Luke. 

- Zgoda. Pozwoli się Tobie odprężyć. 

Po czym ruszyli do wanny. Siedzieli tak w gorącej wodzie przytuleni do siebie. Słuchali rytmu jakie grały ich serca. 

- Nie chcesz się wiązać z kimś... normalnym? -spytała kobieta. 

- Dlaczego pytasz - spojrzał na ukochaną.  

-Bo nadałeś mi tytuł Księżniczki. - odpowiedziała. 

- To nie tak. Chciałem by inni postrzegali Ciebie jako kogoś ważnego. Wiesz przecież, że Ciebie kochałbym nawet w stroju barmanki. - rzekł po czym delikatnie złożył pocałunek na szyi partnerki.

-I nie będzie Tobie przeszkadzało jak wrócę do pracy? - upewniła się.

-A chcesz wrócić? - spytał.

- Tak. Lubiłam swoją pracę. Mogłam rozmawiać z ludźmi. Wysłuchać ich. Nawet nie wiesz jak byłam uradowana widząc, że są szczęśliwy tylko dlatego, że mogą z kim pogadać i komu się wyżalić - przyznała Ally. 

Rozdział 8

 Luke poprosił szofera o przygotowanie samochodu. Po godzinie para była już w centrum handlowym. Mężczyzna wraz z Allison wybierali ładne sukienki. Później przystojniak wybłagał ukochaną by wszystkie przymierzyła. Zrobiła to dla niego chociaż bardzo niechętnie. 

Luke przyglądał się swojej kobiecie w każdej z nich. Wybrali złotą sukienkę, która mieniła się cekinami, czerwoną krótką na jedno ramię i siwą wiązaną na szyi. 

-Nigdy wcześniej nie robiłam aż tak drogich zakupów. - powiedziała szczerze. 

- To od teraz będziesz. Pamiętaj, że już niedługo staniesz się moją księżniczką.  Musisz mieć ładne sukienki. - rzekł z dumą Luke. 

-Czy nie da się jakoś tego... ja wiem? Wydłużyć? Nie umiem być księżniczką.  Nawet nie chodzę jak ona.- przyznała ze smutkiem. 

-Spokojnie. Mamy jeszcze trochę czasu. A Ty skarbie jesteś idealna. Szybko się nauczysz i będzie dobrze. Zobaczysz. - dodawał otuchy. Może pójdziemy na lody? Trzeba uzupełnić kalorie po zakupach. -dodał. 

-Z przyjemnością. -zgodziła się. Musimy przygotować wszystko na nasz ślub. Zaproszenia. Miejsce. Obrączki. Ubrania. 

-Miejsce i obrączki są już gotowe. W naszej sypialni leży kolekcja magazynu z sukniami ślubnymi.  A zaproszenia już są gotowe tylko trzeba wybrać wzór. - wymienił przyszły Pan młody, kupując lody.  

-Zostało jeszcze coś co uwielbiam. Degustacja tortów weselnych i wybranie jakiegoś. -przyznała Allison.  

-Czytasz mi w myślach. Też uwielbiam słodkości. Jestem największym łasuchem na świecie. A jeśli chodzi o torta nasza gosposia go zrobi. 

Weszli do środka. Zanieśli kupione rzeczy do swojej sypialni. Po czym po solidnych zakupach wzięli razem gorący prysznic. Po męczącym dniu postanowili się jeszcze trochę pomęczyć podczas kąpieli. Kochali się bardzo namiętnie. 

-Zaraz się spóźnimy na obiad- wysapała Ally.  

-Masz rację.  Chociaż tutaj z Tobą jest mi tak dobrze- przyznał mężczyzna wycierając się i ubierając.

Przyszła Pani domu zrobiła to samo. Założyła złotą sukienkę w cekiny, dobrała do niej odpowiednie kolczyki i buty na lekkim obcasie. Stresowała się obiadem z przyszłym teściem. 

Gdy weszli na stole czekało już multum jedzenia. Król już czekał. Przyglądał się ukochanej syna. 

-Cieszę się , że Luke jest takim szczęściarzem. Jak się poznaliście moja droga? - przywitał parę. 

-Pański syn ochronił mnie przed deszczem jak wracałam z pracy. Później pozwolił mi się schronić w domu. -odpowiedziała zgodnie z prawdą. 

-Podoba się Tobie tutaj? -kontynuował Król. 

-Tak. Jest ślicznie.  Uwielbiam przesiadywać w ogrodzie. - rozmawiała. 

-W porządku. Czuję, że niedługo coś się stanie... dlatego jutro będzie Twoja koronacja synu- zwrócił się do mężczyzny. 

-Tato daj spokój. Jesteś jeszcze młody. Mi się nie spieszy. Poza tym jutro chcę ogłosić zaręczyny z Ally. 

- Nie chcę by po mojej śmierci było bezkrólewie. Allison proszę porozmawiaj z moim synem. - próbował wpłynąć przyszły teść. 

-Z całym szacunkiem Wasza wysokość, ale Luke już wyraził swoje zdanie. Nie mam takiej mocy by je zmienić. -przyznała kobieta. 

-Rozumiem. Ślicznie wyglądasz- skomplementował strój przyszłej surowej. Po obiedzie chciałbym zamienić z Tobą kilka słów - zwrócił się w stronę Księcia. 

I tak minął obiad. Allison poszła do swojego raju. 

-Śliczna ta Twoja narzeczona. Ale jest strasznie chuda. - stwierdził właściciel posesji. 

- Mi się podoba taka jaka jest - odpowiedział Luke. 

- Nie urodziła się Księżniczką, prawda? Od razu to widać. Jest zbyt miła. - ocenił narzeczoną syna. 

-Tato proszę przestań. Wiesz jaki mam stosunek do Henrietty. Zawsze mówi tylko o sobie,  poza tym to materialistka. A ja szukam miłej kobiety,  która naprawdę będzie mnie kochać.  - bronił swoich racji młodzieniec.  Poza tym decyzja już zapadła.  Za tydzień Allison zostanie moją żoną.  I nie zamierzam tego zmienić- powiedział stanowczo.  

- Jutro przybędzie Leopold wraz z córką. Sam im to oznajmisz. - rzucił wściekły w stronę syna.  

- Nie ma sprawy.  Poza tym to ona od początku mi się narzucała, a nie ja jej. Nie okazywałem zainteresowania w stosunku do niej ani razu.  - powiedział po czym wyszedł.  

-W porządku? - spytała niepewnie Ally.  

- Tak skarbie.  Wybacz jeżeli Cię wystraszyliśmy z ojcem.  - rzekł z troską, obejmując ukochaną.  

- Nie zrobiłam wrażenia? 

- To nie tak moja Ty księżniczko.  Po prostu koło mnie kręciła się taka jedna... Ale nic dla mnie nie znaczy ani nie znaczyła.  Kocham tylko i wyłącznie Ciebie.  - wyznał po czym pocałował ukochaną. 

Rozdział 7

 Wracając do domu w poniedziałek rano podczas jazdy panowała kompletna cisza. 

Dlaczego dałam się zastraszyć? Teraz będzie miał wszystko czego chce. -pytała siebie w myślach patrząc na wielki brylant na jej palcu.

-Skąd wiedziałeś gdzie mieszkają moi rodzice? - postanowiła przerwać ciszę. 

-Wiesz kim jestem. Mam swoje źródła. Od nich wiem. W końcu interesuję się Tobą odkąd tylko Cię zobaczyłem. Dlaczego mi nie wierzysz? Naprawdę wpadłaś mi w oko i kocham Cię. Gdyby tak nie było to... nie miałabyś pierścionka. -rzekł Luke. 

Odwróciła się plecami w jego stronę opierając głowę na rogu fotela. Po prostu próbowała zasnąć. 

Po długiej podróży wreszcie byli na miejscu. Przystojniak zabrał Allison do swojego pokoju i delikatnie położył ją na łóżku. Przyglądał się swojej ,,ukochanej" jak śpi. Po czym położył się obok i zasnął, obejmując  swoją narzeczoną.  

Nazajutrz rano ,,parę" obudził hałas. Rozlegał się zewsząd. Trwały gorące przygotowywania do książęcego ślubu. 

- Co to za hałas? - spytała kobieta. 

- Nie mam pojęcia. Zapewne mój ojciec znowu coś wymyślił. -westchnął Luke. Ale mogę Tobie pomóc by nie przeszkadzały Tobie hałasy- dodał po czym delikatnie zaczął pieścić ustami ramiona kobiety. Następnie czule lecz delikatnie całował jej szyję zostawiając bladoczerwone ślady. Następnie poprosił by usiadła na nim, co kobieta posłusznie wykonała po czym delikatnie wszedł w jej wnętrze i powoli ruszał się w niej. Pierwszy raz odkąd tu jest zaczęła coś czuć... było jej dobrze. Lecz w głowie szalały myśli.  Nie zapomniała o tym co się tu działo. Jednak ciało wygrało starcie z myślami. Zaczęła cicho jęczeć pod wpływem każdego poruszenia się Luke'a.  Mężczyzna słysząc to uśmiechnął się i powoli wchodził głębiej dając tym samym więcej rozkoszy swojej ukochanej. Po czasie oboje leżeli zmęczeni patrząc na siebie. Książę uśmiechał się podziwiając swoją narzeczoną oraz poprawiając jej niesforne kosmyki włosów, zakrywające jej śliczną twarzyczkę. 

-Grzeczna dziewczynka. Może teraz razem się wykąpiemy? Umyję Tobie plecki- uśmiechnął się. 

Po kolejnym uniesieniu pary, Allison postanowiła jeszcze chwilę zostać w łazience.

Co się ze mną dzieje? On mnie bardzo skrzywdził, a ja? Dwa razy pozwoliłam mu się ze mną kochać. Na dodatek podobało mi się to. Dlaczego? Czy ja zaczynam coś do niego czuć? Nie!! To niemożliwe. Nienawidzę go. I tak ma zostać. - myślała patrząc na swoje odbicie w lustrze. Po tym co zaszło czuła do siebie wstręt. Nie broniła się. Robiła co chciał. Nawet na to pozwoliła.  Założyła na siebie czerwoną sukienkę i wyszła. Na łóżku stała taca ze śniadaniem. 

-Glodna? -spytał Luke. 

-Troszkę- przyznała. 

-Mam coś dla Ciebie. Wiem, że to nie pomoże... Ale obiecuję, że dla Ciebie zrobię wszystko. Chcę się zmienić. Gdybym mógł cofnąć czas... starałbym się o Ciebie, a nie ... - przerwała przytulając go.  

-Wybaczam Tobie. Już nawet dzisiaj było widać, że jesteś inny. - przyznała. 

-Cieszę się. Jesteś najlepsza. Mój ojciec chce Cię bliżej poznać. Dlatego dzisiaj... zjemy obiad poza sypialnią. - powiedział. Dlatego do obiadu porywam Cię do sklepu.  

- Zakupy z Tobą? No  nie wiem.  Jestem kobietą... Ale nienawidzę zakupów.  Wiesz jak wyglądało kupienie sukienki na ślub przyjaciółki? Weszłam do sklepu, rozejrzałam się.  Nic ciekawego. Poszłam dalej i zobaczyłam ją.  Wzięłam... Nawet jej nie przymierzyłam, od razu poszłam do kasy.

-To serio ekspresowe zakupy. Ale pamiętaj, że staniesz się księżniczką.  I musisz ślicznie wyglądać. - pouczył przystojniak. 

-Prawdę mówiąc nie wiem czy chcę nią być. Zero prywatności. Zawsze świecić przykładem. A jeśli się nie spodobam ? 

-Spodobasz się. Na mnie zrobiłaś wrażenie nawet w tym swoim mundurku kelnerki. -stwierdził zgodnie z prawdą mężczyzna. 

środa, 5 sierpnia 2020

Rozdział 6

Po raz kolejny pragnę zadedykować ten rozdział mojemu Przyjacielowi T  za pomoc w napisaniu tego rozdziału oraz motywację do dalszego pisania!! 
Druga dedykacja wędruje do Rose, mojej wielkiej fanki nr. 1 za motywację do pisania oraz za to, że wymusiła na mnie dalsze pisanie. 
Dziękuję koooochani. 
Jesteście wielcy 💪💪💪💪.  I kociam Was ❤❤❤❤


Z okazji jutrzejszego obiadu następca tronu wraz ze swoją ,,dziewczyną" wybrali się na myjnię czarnym Chevroletem. W końcu trzeba zrobić wrażenie na przyszłych teściach. A z brudnym autem będzie to niemożliwe. 
Pomogę mu.  Wtedy będzie milszy.  A jeśli zgubi czujność wrócę do domu i ucieknę. - pomyślała po czym wysiadła z samochodu i również zaczęła go myć.  
-Na taką wyjątkową okazję Chevrolet też musi dobrze wyglądać- rzekł Luke. 
-Masz rację- odpowiedziała tylko kobieta.
 - Rozumiem Twą małomówność. Źle postąpiłem na początku, jednak zrehabilituję się.- rzekł pełen wyrzutów sumienia. 
- Nie musisz. Nie wszystko da się naprawić. -przyznała Allison. 
- Da się... Udowodnię to- nie dawał za wygraną. 
-Kolejnym zastraszaniem? -uniosła prawą brew patrząc na swojego oprawcę.
- Będę szczery... Ja też mam nadzieję, że nie będzie zastraszania- rzekł patrząc prosto w oczy ,,ukochanej".
-Pfff- prychnęła. 
Nastała cisza. Allison bała się dalej ciągnąć tą rozmowę by nie sprowokować gwałciciela. Poza tym snuła plan ucieczki. 
Na pewno nie wie gdzie mieszkają moi rodzice. Pojadę do nich i tam się ukryję. 
Luke także się nie odzywał. Na pewno zabolały go słowa dziewczyny, jednak nie chciał dać po sobie tego poznać. 
Dam jej dzisiaj spokój.  -myślał mężczyzna. 
Po dokładnym wypielęgnowaniu auta wrócili do bogatej willi.  Wysiadając następca tronu rzekł:
- Dzięki za pomoc w myciu auta...
-Drobiazg- usłyszał z ust Ally. 
Po czym udał się do środka by iść wprost pod drzwi swojej sypialni. 
- Muszę przemyśleć parę rzeczy...-zatrzymał się by to oznajmić.
-Mogę zatem wrócić do domu?-spytała kobieta chcąc wdrożyć swój plan. 
- Uznajmy, że pozwalam się Tobie zobaczyć z rodzicami, jednak wiedz... Mam oczy i uszy szeroko otwarte. - ostrzegł mężczyzna. 
-A jeżeli będę coś kombinować to co?- syknęła. 
- Uwierz mi, nie będziesz.- powiedział po czym puścił oczko w jej stronę. 
Następnie wszedł do domu. Wtedy Allison udała się do domu. Gdy tylko weszła do swojego mieszkania, od razu zaczęła pakować rzeczy. Po krótkiej chwili była już gotowa. Udała się na dworzec. Następnie szczęśliwa udaną ucieczką pojechała pociągiem do swoich rodziców. Dojechała późno w nocy na miejsce. Rano postanowiła powiedzieć rodzicom prawdę odnośnie mężczyzny.
 
*****
Kolejny dzień rano. 
-Dzień dobry. Chciałabym z Wami porozmawiać. -Zaczęła po czym zamilkła układając wszystko w głowie. 
Nagle podjechał pod posesję czarny Chevrolet. 
O nie. To nie może być prawda. Ale ma wyczucie czasu. Co on w ogóle tu robi? -myślała pełna obaw kobieta. 
Tata wyszedł przed bramę i zapytał:
-Kim pan jest? Dlaczego pan trzyma taką ilość kwiatów w dłoni? Do kogo pan przyszedł? - pytał mężczyzna w średnim wieku. 
-Są dla Allison i Pańskiej żony. Jestem Luke, jej narzeczony. W sumie przyszły narzeczony jeżeli Państwo się zgodzicie oddać rękę pańskiej córki. 
Tata był zmieszany, a mama mocno zdziwiona. 
Co on wyczynia? Proszę. Nie dajcie się na to nabrać. Nie chcę być żoną takiego tyrana - zacisnęła rękę w kamień trzymając w niej szklankę. Pod wpływem siły szkło pękło wbijając się zestresowanej kobiecie w rękę. Patrzyła jak na dłoni pojawia się krew. W tej chwili po prostu chciała umrzeć. 
- Ally, co tu się dzieje? - pyta mama.
Luke w tej chwili smutno i ze zgrozą patrzy na Allison. 
-P...przepraszam mamo. Upadła mi szklanka i... wbiła mi się w rękę.- skłamała. 
- Pomogę. Wiem jak się z tym postępuje. To może być poważne.- rzekł Luke. 
Allison panicznie patrzyła na rodziców chcąc pokazać, że coś jest nie tak. Ale ich już nie było.
- Musimy pozbyć się tych ran. Nie chcę, aby dlonie mej księżniczki ucierpiały... - rzekł tak troszkę smutnawo. 
-To Twoja wina. Nie zapominaj o tym. - syknęła. 
- To nie ja stłukłem szklankę w Twej dłoni. Wypraszam sobie. I chodźmy wreszcie zmyć rany. -rzekł wyraźnie zdenerwowany. 
- Ale to Ty do tego doprowadziłeś.  I nie dotykaj mnie. Powiem im prawdę to zaraz Cię tu nie będzie.- zagroziła kobieta. 
- Księżniczko, słuchaj mnie, bo będę musiał...- przerwał by się uspokoić. 
-No co? Znowu mnie zgwałcić?
Luke groźnie patrzył i lekko ze zrezygnowaniem...
- Zacznijmy od tego, że mam zawsze to co bądź kogo chcę. Wspominałem Tobie o mym ojcu...
- Za to ja nie chcę Ciebie. Wyjdź stąd i daj spokój mi i mojej rodz...- zrobiło się słabo Ally. Po czym delikatnie osunęła na podłogę.
- Za dużo utraty krwi... - rzekł pod nosem Luke. - Trzymam Cię. Idę z Tobą natychmiast do łazienki. -
Weszli i książę zaczął szukać apteczki. Znalazł bandaże, wodę utlenioną i waciki.
Allison w tym czasie zaczęła także wymiotować.
Luke ustawił ją nad sedesem, by nie musiała później sprzątać. 
-O co Ci chodzi? Narobiłeś mi samych problemów.- powiedziała gdy tylko skończyła. Daj mi umrzeć!! -dodała a z jej oczu pociekły łzy. 
- Nie! Nie pozwolę Tobie umrzeć! 
-Nienawidzę Cię!!- wybucha kobieta, jeszcze bardziej płacząc. 
-Pamiętaj, że jesteśmy w domu Twoich rodziców. Raczej nie chcemy by im się coś stało, prawda?-rzekł patrząc na dziewczynę. 
Cholera. Ona zrobiła to specjalnie. Chce się przeze mnie zabić. - stwierdził w myślach, mając jeszcze większe wyrzuty sumienia.  
- Ally! A ja Cię kocham! - rzekł głośno, lecz smutno.
-Kochasz? Gdyby tak było byś mnie nie krzywdził... I nie groził śmiercią moich rodziców.
- Już Cię opatrzyłem. Ale widać po Tobie, że wciąż jest Tobie słabo. 
Allison podkurczyła nogi pod brzuch, bojąc się, że brutalny książę po jej objawach odkryje co powoduje utraty przytomności oraz nudności.
- Czy coś się dzieje? - pyta.
- Nie- skłamała, patrząc w podłogę chowając swój brzuch rękoma. 
-Widzę, że ktoś tu kłamie- mówi po czym podchodzi bliżej. Przygląda się ułożeniu jej dłoni na brzuchu. 
Coś tu nie gra... - pomyślał Luke
-Czekaj. Nudności. Utraty przytomności... Twoja nagła ochrona brzucha. Jesteś w ciąży?- spytał dokładnie obserwując kobietę.
- Daj mi spokój!!-wykrzyczała. 
-Tak łatwo się nie poddam. -powiedział po czym wyszedł. To co zrobił  wstrząsnęło dziewczyną.  Wrócił z testami ciążowymi.
Spojrzała na pudełko. 
-Po co mi to?- spytała. 
-Wy chyba wiecie lepiej.- odparł po czym wziął jedno z pudełek i zaczął czytać instrukcję.
- ... Daj mi to, tylko wyjdź- powiedziała. 
Nie wierzę. Czy on naprawdę po pierwsze kupił 5 testów ciążowych, po drugie chciał czytać instrukcję obsługi tego testu?!! Co ja mam teraz zrobić? Może wyjść, że jestem w ciąży. - myślała
Zrobiła potrzebne czynności, po czym czekała na wynik. 
-O ku*wa, potwierdziło się...- zaklnęła cicho. 
Po chwili do łazienki wszedł Luke. Ally ukrywała łzy. W tej samej chwili książę nachyla się nad ,,ukochaną". 
- Dlaczego płaczesz? - zapytał z troską w głosie.
-Zniszczyłeś mi życie!!- wybuchła płaczem pokazując mężczyźnie test. 
Chwilowo zaniemówił , po czym rzekł:
-Jako ojciec zapewnię Wam wszystko. Teraz to już musisz się zgodzić by zostać moją żoną.  Nie pozwolę Tobie samej wychowywać dziecka.
Po czym delikatnie ale stanowczo podniósł swoją,,narzeczoną" i pomógł przyjść do reszty domowników.  
-Mam na imię Luke. Jestem chłopakiem Allison.  Przyjechałem by Państwa poznać i... poprosić Was o rękę Waszej córki. - odważył się książę. 
Rodzice wciąż byli w szoku. Jednak od razu się zgodzili. 
Mężczyzna uklęknął i poprosił Ally by została jego żoną.  
W jej głowie pojawił się jego głos, grożący jakiś czas temu, że ma być grzeczna,  bo wtedy jej rodzice ucierpią. Dlatego przyjęła oświadczyny Luke'a.

Rozdział 5

Patrząc na biedaczkę Księciu zrobiło się jej żal. Nawet gryzły go wyrzuty sumienia. Wszystko przez to, że został tak nauczony, czego tylko chce, musi to dostać. Jak nie bierze to siłą.  Tak. To były lekcje, które dostawał od swego ojca. Wziął Allison na ręce i zabrał ją do swojej sypialni delikatnie kładąc na łóżko. Cały czas nie odrywał oczu z dziewczyny. Dla niego wciąż była bardzo ładną i atrakcyjną kobietą.  Podobała mu się. Po chwili położył się na łóżku obok niej i przytulił do siebie barmankę.  
-Przepraszam. Przesadziłem.  Ale tak byłem uczony. Należy mi się wszystko. A jeśli nie bierz to siłą.  Rodzinne motto. -mówił z żalem. 
Zapewne jak się obudzi będzie głodna.  Przyniosę coś do jedzenia. Tylko co by zjadła? - myślał przystojniak, po czym wyszedł z pokoju i udał się w stronę kuchni. 
-Witaj synu. Gdzie Twoja przyszła żona?
-Przyszła żona? 
-Tak. Ta co wychodziła od Ciebie z pokoju. Chciałbym ją bliżej poznać. W końcu się doczekam. Inni myślą,  że coś z Tobą nie tak albo, że jesteś gejem. 
- Nic z tych rzeczy. Po prostu nie chciałem afiszować się tym zbyt wcześnie. 
Kiedy wróciłem moja piękna już nie spała. Podałem tacę z jedzeniem. 
-Chciałbym poznać Twoich rodziców. I porozmawiać z nimi. A co do Ciebie... zostaniesz moją żoną? 
-Żoną? 
-Tak. To takie dziwne? Jesteś śliczną kobietą.  
-Po tym wszystkim co się stało śmiesz mnie pytać o takie rzeczy?!! 
-Pamiętaj, że wiem gdzie mieszkają Twoi bliscy. Odmów mi, a niedosyć, że powtórzymy nasz ostry stosunek to jeszcze zobaczysz na własne oczy jak z nimi kończę.- rzekł groźnym tonem mężczyzna. 
-W porządku. Zadzwonię do nich i umówię nas na obiad. 
-Grzeczna dziewczynka- rzekł po czym pocałował kobietę w usta. Każę przygotować dla Ciebie jakieś ładne suknie. -dodał po chwili. 
Tak jak Allison powiedziała, tak też zrobiła. Zadzwoniła do rodziców i umówiła się na jutrzejszy obiad wraz z...chłopakiem. 
Było słychać iż oboje są zaskoczeni faktem, że ich córka wreszcie ma chłopaka. Kolejnym odczuciem opiekunów dziewczyny było wielkie szczęście, że życie jej pociechy się ułożyło. Oczywiście nie mieli pojęcia jak to wszystko zaczęło się naprawdę. 
Po skończonej rozmowie Luke wybierał z ,,ukochaną" strój na tą wielką okazję.  
Później książę wyszedł wraz z Ally do ogrodu. 
-Słuchaj. Chciałbym... 
-Wiem. Słyszałam.  Mimo wszystko byłeś w stanie mi grozić. -przerwała mężczyźnie. 
- Nie umiem inaczej. Inni mają rodziców, którzy wychowują. A ja? Ode mnie wymagano. 
-I tak oto narodziła się bestia? - bardziej spytała niż stwierdziła. 
-Niestety tak. Wmawiano mi, że miłość nie jest dla mnie. Ta cała namiętność nie istnieje. Dlatego to wszystko... stało się tak szybko. Jednak gdy tak patrzyłem na Ciebie nie czułem normalnego pożądania. Miałem motyle w brzuchu, czego nigdy nie czułem. 
-Mówisz, że...?
-Tak. Zakochałem się w Tobie Allison. -stwierdził Książę.