Gdy tylko skończyłam wyczułam aurę najpotężniejszego z diabłów.
- Przyszedł po mnie. - odezwałam się do Ro.
- Gdzie ona jest?!! - zapytał pełen złości John.
- Daj jej spokój. Nie chce tam wracać- próbowała mu przemówić do rozsądku mama mojej kochanej przyjaciółki, lecz na nic były jej słowa.
- Radzę Wam ją oddać albo znowu rozpęta się wojna. - zagroził.
- Dosyć! Jestem. Ale nigdzie z Tobą nie idę. - również odpowiedziałam ojcu groźbą.
-W takim razie idziesz ze mną księżniczko- zabrał głos Austin.
- Mówiłam już Tobie pokrako, że masz mnie puścić?! - po czym wyrwałam się i zniknęłam im z oczu.
Wróciłam do domu tylko po to by zabrać bransoletkę, która ukryje mnie przed ojcem po czym wybrałam się na Ziemię. Nie chciałam już tam wracać. O moich planach wiedziała tylko Ro. Początkowo było mi ciężko. Zniknęłam z dnia na dzień. Opuściłam Henriego, któremu nawet nie wyznałam swoich uczuć. To bolało. I to bardzo. Jednak z czasem zaczęło być lepiej. Znalazłam pracę. Nie do końca byłam dumna ze sposobu w jakim to osiągnęłam. Użyłam swoich demonicznych mocy, by pracodawca zgodził się mnie przyjąć. Jednak musiałam coś robić. I tak oto była księżniczka Piekła została kelnerką. Nie zarabiałam kokosów. Jednak starczyło na utrzymanie się.
****
Tymczasem w domu:
Gdy tylko zorientowali się, że znowu mnie nie ma od razu polecieli do jaśniejszej strony Krainy. Mimo zachowania ojca i tego dupka, Anioły pozwoliły im się rozejrzeć. Jak na pewno wiecie nie znaleźli mnie.
-Poproś swoją córkę- rozkazał Lucyfer.
- I tak nic Tobie nie powie. - chroniła moją przyjaciółkę Corinee.
-Panie Piekieł.- zabrał głos Austin. Ja się tym zajmę po czym zniknął w pokoju Ro.
-Witaj śliczna Anieliczko- przywitał się z Rose.
-Cześć. - odpowiedziała.
-Pięknie wyglądasz. Może polatamy? Jest taki piękny wieczór- powiedział po czym zbliżył się do dziewczyny.
-Możemy- odpowiedziała z grzecznością.
Wylecieli przez okno po czym rzeczywiście latali.
-Jak się masz? Pewnie przykro Tobie z powodu Any?- zaczął.
- Nie. Wreszcie uwolniła się od ojca Tyrana. - odpowiedziała szczerze.
- Nie jest tyranem. Po prostu Anastazja jest jego jedyną dziedziczką. Widziałaś kiedyś diablicę, która jest dobra? - wyśmiewał mnie.
-Może. Jednak to nie znaczy, że od razu musisz się z nią żenić. Tak opowiadała mi- rzekła widząc zdziwione spojrzenie chłopaka.
-Jesteś zazdrosna? - spytał gdy odzyskał język w gębie.
-O Ciebie i Anastazję? Nie. Bo wiem, że Cię nie kocha. - odparła.
-Kolejna, która mówi o tym nieudaczniku. Dobrze. Zmieńmy temat maleńka. Może polecimy nad jezioro jako na naszą pierwszą randkę? - zaproponował.
-Uważasz, że wydam przyjaciółkę gdy Ty tak perfidnie będziesz ze mną flirtował? Jesteś beznadziejny. Nie protestujesz gdy najgroźniejszy Diabeł świata swata Cię z jego córką. W ogóle nie szanujesz emocji innych! - okrzyczała demona.
-Ro za... zaczekaj. Ja nie chciałem. Mam rozkazy. -tłumaczył się.
- Po co? Uganiasz się za inną. - wtrąciła, próbując zachować zdrowy rozsądek by wrócić do domu.
-Więc jednak jest zazdrosna. Czyli coś do mnie czuje- myślał.
-Zaczekaj. Nic nie rozumiesz. Jestem podwładnym samego Szatana. Muszę go słuchać. - wyjaśnił.
-Nawet za cenę swojego serca i uczuć? Nawet gdybym była na Twoim miejscu nie mogłabym tak żyć. Cześć. - rzuciła ostro.
-Czekaj. - zatrzymał dziewczynę, łapiąc ją za nadgarstek po czym delikatnie złożył pocałunek na jej ustach. Tak... naprawdę to... kocham Ciebie. Ale boję się. Ojciec Anastazji wie o swoich ludziach wszystko. Nie chcę byś miała kłopoty. Dlatego go słucham.- wyznał patrząc w oczy mojej przyjaciółki.
- Więc skończ z tym. Ucieknij jak Ana. Bądź wolny. Masz do tego prawo- rzekła wierząc w słowa chłopaka.
- W takim razie chodź ze mną. - zaproponował.
- Nie mo...
-Kochanie. Wszystko w porządku?- przerwała im mama Rose.
- Tak. - skłamała.
- Możesz iść. Dla mnie liczy się Twoje szczęście. - odpowiedziała kobieta.
-A co do Ciebie młody chłopcze... niech tylko się dowiem, że ucierpiała przez Ciebie, a nogi z du...
-Mamo!- zwróciła się w stronę swojej rodzicielki.
-Z tyłka Tobie powyrywam. - ostrzegała Anielica.
- Tak. Nic nie zrobię Pani pięknej córce. Kocham ją. - obiecał.
Tak też postanowili zrezygnować ze swoich zdolności i żyć na Ziemi. Jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłam ich w tej samej szkole, do której uczęszczałam. (W końcu byłam nastolatką, a normalni śmiertelnicy chodzą do takich placówek).
-Ana?- spytała nie pewnie Rose widząc mnie.
-Ro- rzekłam. Po czym spojrzałam tylko na Austina. Co Wy tu robicie?- dodałam po chwili.
-Mama pozwoliła mi odejść. Chciałam towarzyszyć Austinowi w jego na reszcie wolnym życiu. - wyjaśniła.
- Nie może być. Postawiłeś się mojemu ojcu?- spytałam z ironią.
-Dowcipna jesteś. Miałem już dość tego jak mnie traktował- wyjaśnił.
-Wreszcie zmądrzałeś- stwierdziłam. Ale on tak łatwo nie odpuszcza. - dodałam.
-Wciąż Cię szuka. Więc musimy uważać- rzekł.
****
W Piekle:
- Wiesz już coś na temat tej smarkuli naszej córki?- rzekła Hirra.
- Nie. Ona na pewno jest naszą córką? Jest zupełnie inna niż my.- zastanawiał się Diabeł.
-Na pewno. Cóż. Może z naszej chorej przygody zrodziło się czyste dobro. -rzekła bez emocji.
- Nie ma jej w całym naszym królestwie. U Aniołów też się nie ukrywa. Jedyne wyjście to Ziemia. Ale niestety nie mam tam jak iść. -wyznał.
-Zostaw to mnie. Niby jesteś taki potężny, a jak przyjdzie co do czego to własnej córki nie umiesz znaleźć. - skarciła Władcę Piekła.
- Nie moja wina, że ta smarkula jest taka uparta. Jeszcze mi się stawia. Chyba za mało w dzieciństwie dostała. - zauważył.
-Zostaw ją. Czemu nie znajdziesz sobie jakiejś ofiary by spłodzić następcę? Jeżeli wyruszyła do świata ludzi zrzekła się tego kim była.