-Cieszę się, że mnie nie oszukałaś tylko powiedziałaś wprost o swoich marzeniach i planach na najbliższą przyszłość. Myślałem nad naszą rozmową i zgadzam się byś uczęszczała do wymarzonej szkoły.- mówiąc to dostrzegłam, że mężczyzna patrzy wprost na mnie.
-Naprawdę tato?! Bardzo dziękuję.- ucieszyła się dziewczyna. Przerwała jedzenie, wstała od stołu i przytuliła ciemnowłosego. To był piękny widok. Nie mogłam się na niego napatrzeć. Po chwili wszyscy wrócili do jedzenia. Także sytuacja podczas obiadu uległa zmianie. Zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Od zachwalania pogody do pytań o plany spędzenia popołudnia. Postanowiłam trochę pomóc Oldze i po przepysznym posiłku po prostu poznosiłam naczynia i zaczęłam je myć.
-Panienko Angie. Panienka to chyba mnie nie lubi- wystraszyła mnie gosposia.
- Nie. Dlaczego tak uważasz? Bardzo Cię lubię. - odpowiedziałam po chwili uspokajania swoich nerwów.
- Co Panienka w tej chwili robi? Ja powiem co. Kradnie moje obowiązki.
- Ale Olguniu. Ja chciałam tylko Tobie troszkę pomóc. Zawsze dla nas gotujesz te wszystkie pyszności. Chociaż raz chciałam zrobić coś dla Ciebie- wyjaśniłam zgodnie z prawdą.
-Proszę mi tu nie Olgować. Kuchnia to moje miejsce i koniec kropka - przekomarzała się ze mną kobieta.
Żeby nie pogorszyć stosunków z gosposią po prostu wytarłam ręce i wyszłam z kuchni.
-Ach ta Angie. To urocze, że się tak o mnie troszczy. Ale kuchnia to mój świat i obowiązek. -pomyślała Olga.
Ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym przypadkowo czegoś nie odwaliła. Wychodząc uderzyłam Germana drzwiami w głowę.
No to świetnie. Uszkodziłam szefa. Brawo Angie. Tylko Ty tak potrafisz.- myślałam.
- Co robić?- spytałam siebie głośno myśląc. Wiem.
Sprawdziłam czy oddycha. Przyłożyłam polik blisko ust Germana. Ale nie poczułam żadnej wymiany powietrza. Odchyliłam delikatnie głowę mężczyzny w tył. Chcąc przystąpić do reanimacji perfidnie mnie wystraszył.
- No nie wierzę. Jak Pan mógł mnie tak wystraszyć? Nie wstyd Panu? Następnym razem po prostu wyleję na Pana wodę.- stwierdziłam lekko poirytowana, chociaż po chwili wydało mi się to zabawne. Nie chcąc dać po sobie poznać żadnych emocji po prostu odwróciłam się na pięcie i poszłam do Violi, gdyż miałyśmy iść na jakieś małe zakupy. Chodziłyśmy po sklepach, dużo rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Później jeszcze poszłyśmy na owocowe koktajle. Następnie akurat wyrobiłyśmy się na kolację. Poszłyśmy odłożyć kupione rzeczy i umyłyśmy ręce.
- Jak Wam minął dzień?- zapytał German.
-Bardzo dobrze tato. Szkoda, że Cię z nami nie było. Taka piękna pogoda, aż żal siedzieć w domu.
Po kolacji tym razem odniosłam tylko brudne naczynia, by po raz kolejny nie kłócić się z naszą kochaną Olgą. Korzystając z okazji, napiłam się także wody. Wychodząc powtórzyła się sytuacja z popołudnia tylko tym razem ja byłam poszkodowana.
Dobry moment na zemstę.- pomyślałam w trakcie upadku na podłogę.
-Angie, słyszysz mnie? Powiedz coś. - prosił biznesmen.
Chcąc by wszystko wyglądało groźnie zaczęłam kontrolować swój oddech. German w tym czasie pobiegł po szklankę wody. Wrócił do mnie.
Tak. Usta, usta w tym momencie to najlepszy pomysł - usłyszałam.
Po chwili po prostu go wystraszyłam.
A widzi Pan jak to dobrze? Jesteśmy kwita- stwierdziłam.
A widzi Pan jak to dobrze? Jesteśmy kwita- stwierdziłam.
- Dobrze masz rację. To nie było fajne. Ale wiem co może być. - powiedział wciąż trzymając szklankę z wodą.
- Chyba nie obleje mnie Pan? - spytałam w każdej chwili gotowa do ucieczki. Ale jednak nie zdążyłam. Byłam mokra, a następnie poczułam czyjąś ciepłą dłoń. Delikatnie przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Moje ciało jakby zdrętwiało. Albo to ja osłupiałam? Byłam rozdarta. Odkąd zaczęłam poznawać Germana na nowo, wydawał mi się dobrym człowiekiem, pomocnym i życzliwym dla wszystkich. A wszystkie te kłótnie z Violettą wynikały z troski o córkę. A może po prostu mi się podobał? O nie! Co to, to nie! Przecież nie mogłam być w nim zakochana. Jest moim szwagrem. Marii już z nami nie ma, ale to nie znaczy, że to by było fair.
Mimo moich myśli, ciało nie słuchało. W tym momencie po prostu na mnie spojrzał.
- Czy coś się stało? Wbiegł Pan tak szybko po tą wodę jakby się paliło- uratowała mnie Olga.
- Nie nic takiego. Po prostu byłem bardzo spragniony- powiedział mężczyzna.